Rozdział ten dedykują Finite Incantatem ;)
To jest ostatni rozdział, który pojawił się tak szybko.
Wiem, wiem... miał pojawić się później, ale tyle wejść... tyle komentarzy, że w nagrodę dodaję go dziś.
Jesteście niesamowite!
Mam nadzieję że ten rozdział Was nie rozczaruje.
Pozdrawiam, wampirek :*
***
Dziewczyna obudziła się w bardzo
dobrym humorze. Dziś nie śniła. Żadne koszmary jej nie nawiedziły
tej nocy, z czego niezmiernie się cieszyła. Była wypoczęta i
szczęśliwa. Dziś był piątek, więc wybierały się z Ginny po
podręczniki na jej ostatni rok w Hogwarcie. Na samą myśl że to
ostatnie 10 miesięcy w tej szkole przeszły jej ciarki po plecach,
ale postanowiła się tym nie zamartwiać dziś. Wstała z łóżka,
podążając w stronę okna by rozchylić zasłony. Poranek był
pochmurny. Ciemne chmury zapowiadające deszcz zebrały się nad
zamkiem. Hermiona ruszyła w stronę szafy wyciągając jeansy,
koszulkę i ciepły sweter. Panna Granger powędrowała do łazienki,
zamykając za sobą drzwi. Szybko się umyła, spięła włosy w
niesforny kok i opuściła łazienkę. W łóżku przeciągała
się leniwie jej przyjaciółka.
-Masz ostatnio problemy ze snem?
-wycedziła zaspana wiewiórka
-Wstawaj a nie narzekaj. -Hermiona
rzuciła w nią poduszką.
-Ja dziś śpię do oporu. Idź sama na
śniadanie, kiedyś do Ciebie dołączę.
-Jak sobie chcesz. -odpowiedziała jej
obojętnie złotowłosa i wyszła z dormitorium. Od razu ruszyła w
stronę WS witając się uprzejmie ze spotkanymi duchami. W WS
siedziało już kilku uczniów. Miona przeszukała salę w
poszukiwaniu kogoś z kim mogłaby zjeść śniadanie, niestety
bezskutecznie. Ruszyła w kierunku swojego stałego miejsca. Po
chwili usiadła na ławeczce i szybko nalała sobie kawy. Usłyszała
kroki zbliżające się w jej kierunku, więc odwróciła
głowę.
-Cześć Hermiona. Mogę się dosiąść?
-zapytał Blaise. -Od kiedy Ślizgoni byli tacy mili i uprzejmi?
-Tak, jasne.
Siadaj. -uśmiechnęła się serdecznie. -Coś się stało?
-Nie, dlaczego? Po
prostu zauważyłam że siedzisz sama, więc postanowiłem
potowarzyszyć Ci w śniadaniu. -na jego twarzy pojawił się
delikatny uśmiech.
-Miło z Twojej
strony, ale to raczej niepodobne do Ciebie. Zazwyczaj razem z
Malfoyem ze mnie drwiliście, naśmiewaliście... Przecież ty
brzydzisz się szlamem. -ostatnie słowo ledwo przeszło jej przez
gardło. Tyle razy było rzucane w jej kierunku, tyle raz ktoś ją
tak nazywał, lecz ona dalej nie mogła się przyzwyczaić do jego
brzmienia. Chłopak zmarszczył brwi na jej uwagę, wyraźnie
zmieszany.
-To było kiedyś.
Teraz jest inaczej. Wojna zmienia ludzi. -w jego głosie można było
usłyszeć ból, związany z tamtymi wydarzeniami. -Ale to
raczej nie miejsce i pora na takie rozmowy. -dodał i uśmiechnął
się w stronę dziewczyny. -Po prostu zjedzmy śniadanie.
-Jasne. Miałam
nadzieję że dziś będzie pogoda jak wczoraj. Wybieramy się dziś
na Pokątną, a w deszczu jakoś nie uśmiecha mi się latać. -Miona
starała się rozładować sytuację i zmienić temat.
-My już ze Smokiem
mamy zakupy za sobą, więc dziś kiedy już wszytko skończone i
gotowe na rozpoczęcie roku szkolnego po prostu będziemy odpoczywać.
-Więc razem z Tobą
będę dzieliła apartamenty prefektów naczelnych. -spojrzała
na chłopaka, wkładając kawałek grzanki do buzi.
-Ano dokładnie
tak. Szczerze się nie spodziewałem że zostanę prefektem, a na
dodatek naczelny! -był wręcz dumny ze swojej nowej posady.
-Cóż, ja
też się tego nie spodziewałam. -zaśmiała się. Rozmowa
przychodziła im z dziwną lekkością. Po prostu siedzieli, jedząc
śniadanie i dyskutowali o błahych sprawach. Dosiadł się do nich
również Dracon a na końcu bardzo niezadowolona wiewiórka.
Chłopcy zachowywali się uprzejmie wobec dziewczyn, co chwilę
drocząc się ze sobą i opowiadając głupie kawały.
-Muszę Was
przeprosić, ale idę potrenować. -od stołu wstał pierwszy Malfoy,
uśmiechając się łobuzersko.
-Jeśli ktoś
chciałby popatrzeć to będzie na boisku do quidditcha latając na
swojej miotełce. -Blaise puścił oczko do Hermiony, na co
dziewczyna oblała się delikatnym rumieńcem, a w myślach się
modliła by nikt nie zauważył.
-Diable kiedyś
popełnię morderstwo doskonałe i nikt nawet nie zauważy że wisisz
na wierzbie. -odgryzł się Draco. Blaise również wstał od
stołu. Pożegnali się z dziewczynami i odeszli przepychając się
jak małe dzieci.
-Gotowa na zakupy?
-powiedziała podniecona Hermiona. Kiedy Ginny skończyła jeść
razem udały się do kominka, w ich dormitorium by udać się na
Pokontną. Zakupy poszły dziewczyną szybko i sprawnie. Wróciwszy
do zamku Hermiona postanowiła wybrać się na spacer. Szła ślepo
przed siebie nie zawracając sobie głowy gdzie właściwie niosą ją
nogi, póki nie usłyszała dobrze jej znanego głosu.
-Zabini ty idioto!
Naucz się latać jak na Ślizgona przystało! -drwił z przyjaciela
Draco, robiąc akrobacje na miotle.
-Odezwał się
Pan-Potrafię-Wszytko-Najlepiej-Malfoy. -odpowiedział mu
pojedynkując się w konkursie „Kto szybciej się zabije spadając
z miotły.” Dziewczyna chwile im się przyglądała z ukrycia,
mając nadzieję że nikt jej nie przyłapie na podziwianiu
Ślizgonów. Zazdrościłam im trochę tego z jaką łatwością
poruszali się na miotłach. Przez jej lęk wysokości nigdy nie
latała, a przynajmniej starała się. Jeśli już leciała to była
to sprawa życia lub śmierci kogoś, więc nie miała wyboru, z
własnej woli jednak nigdy nie latała. Miała okropny lęk
wysokości. I wtedy to się stało. Wstrzymała oddech, kiedy
zobaczyła że Draco ściąga koszulkę. -Co on do cholery robi?!
Przecież to nie mogło być tak męczące by się rozbierać!
Podświadomość gromiła ją wzrokiem -Co ty robisz dziewucho?
Zaraz ktoś Cię przyłapie i nie będzie miło. Mimo to nie
mogła odwrócić od niego wzroku. Był bardzo dobrze
zbudowany, wręcz idealny. Niczym grecki bóg. Ręce miał
umięśnione, a na klacie idealny sześciopak. Dół jego
brzucha przypominał literkę V. Nagle poczuła chęć dotknięcia go
i pocałowania w jego wspaniałe mięśnie. Po chwili dostrzegła że
na jego lewej piersi coś jest. On miał tatuaż! Nie był to znak
śmierciożercy, ani nic takiego. Mugolski tatuaż przedstawiający
smoka, a pod nim jakiś napis. Niestety w tej odległości nie mogła
go przeczytać. W jej podbrzuszu tańczyło tysiące motyli na widok
tego przystojnego blondyna. Kiedy latał widziała jak jego mięśnie
się napinają, a na twarzy widniał chłopięcy uśmiech. Był po
prostu szczęśliwy. Czuł się jak ryba w wodzie na miotle.
Zdecydowanie była teraz fanką drużyny ślizgonów w
quidditchu. Kiedy tak stała i gapiła się na chłopaków
usłyszała za sobą kroki. Zamarła. Teraz ma przerąbane, jeśli
Draco albo Zabini dowiedzą się o jej podglądaniu ich.
-Hej Hermiona. Co
tu robisz? -w jej kierunku zmierzał Teodor Nott z miotłą w ręce.
-Cholera! Kuwra! Kurewska kurwa! Chooooolera! Chce umrzeć, chce
zapaść się pod ziemię, chce być niewidzialna! Dlaczego do
cholerny nie rzuciłam na siebie zaklęcia kameleonaa?! Głupia
blondyna ze mnie! Gromiła się w myślach. Jej podświadomość
wzruszyła ramionami, spoglądając na nią spod byka -A nie
mówiłam? Teraz jej twarz miała kolor intensywnej
czerwieni. Serce bilo ja oszalałe. Nawet ono chciało uciec przed tą
jakże upokarzającą chwila.
-Hermiona! Szukałam
Cię! Miałaś zaraz wracać! -no pięknie. Teraz już na pewno
dowiedzą się że tam stała. Wiewiórka zmierzała szybkim
krokiem w jej stronę.
-Ja... Ja... Ja
szłam właśnie na błonie. -szybko odpowiedziała ruszając w
stronę błoni.
-To miejsce trochę
nie po drodze nie uważasz? -Hermiona zastanawiała się dlaczego
Ginny ma taki niewyparzony język i czasem nie myśli. Jej własna
przyjaciółka wkopywała ją jeszcze bardziej. -Pięknie!
Jeszcze ich tu brakowało... dodała w sobie widząc
nadlatujących Blaisa i Dracona, który dalej był bez
koszulki.
-Co tu robicie?
-zapytał Draco z szerokim uśmiechem. Spojrzał na twarz Hermiony a
jego uśmiech się pogłębił. -Czyżby
potrafił czytać w myślach?!
-Ginny
może potrenujesz z nami? -zaproponował Blaise
-Nie.
-Gryfon
tchórzy? -zdziwił się Teodor
-Nie
tchórzę, tylko nie mam tu miotły. -odpowiedziała gromiąc
wzrokiem Teodora
-No
to zaraz dostaniesz jedną z naszych. -dołączył się Draco.
-Okey.
-powiedziała dumnie rudowłosa. -Czekam na miotłe.
-Jasne.
-po chwili Blaise wręczył Ginny miotłę z łobuzerskim uśmiechem.
-Chyba jestem uratowana!
Nikt mnie nie zauważa, więc się powoli oddalę...
-A
ty Miona, nie chcesz z nami zagrać? -Draco spojrzał na nią
-Yyyy...
Nie.
-Ona
boi się latać. -dodała szybko Ginny z jadem w słowach, jakby się
odgrywała na przyjaciółce za to w co ją właśnie
wpakowała. Miona spojrzała z otwartymi oczami na rudą, która
uśmiechała się złośliwie powoli wznosząc się na miotle. Nim
zdąrzyła zareagować siedziała już na miotle tuż za Draconem.
-Ale co? Kiedy? Dlaczego?
RAAAAAAAATUUUNKU!
-Obejmij
mnie w pasie. -blondyn spojrzał przez ramie uśmiechając się.
-Czyś
ty do reszty oszalał?! Puść mnie natychmiast i odstaw na ziemię!
-wrzeszczała przerażona dziewczyna.
-Zaufaj
mi, nic Ci się nie stanie tylko mnie obejmij. Chyba że chcesz
lecieć bez trzymaki. -poczuła że powoli się unoszą nad ziemią.
-Błagam
Draco, błagam odstaw mnie! Ja wiem że mnie nienawidzisz, życzysz
mi najgorszego, ale błagam, oszczędź mnie i odstaw na ziemię!
-błagała chłopaka. Kiedy znajdowali się metr nad ziemią szybko
objęła go w talii wtulając policzek w jego umięśnione plecy.
-Hm...
Teraz nazywasz mnie po imieniu? Więc chyba warto się przelecieć.
-byli coraz wyżej nad ziemią. Jej serce szalało, a mózg
przestał normalnie pracować. Była przerażona.
-Dlaczego
mnie tak torturujesz?! Draco... Błagam... -oczy miała zamknięte,
więc nie widziała co się dzieje. Jedyne co było przyjemne w tym
wszystkim to dotyk jego skóry na jej policzku, jego męski
zapach... Przytulała się do Dracona, prawdopodobnie
najprzystojniejszego chłopaka w szkole... Na świecie i najlepiej
zbudowanego! Ale jaka cenę za to płaciła...
-A
czy możesz otworzyć oczy? -zaśmiał się
-Nie!!
-Otwórz.
-nalegał. Powoli otwierała oczy, zdając sobie sprawę że dalej są
w miejscu, w którym się znajdowali chwile temu. Chłopak
opierał nogi o ziemię. Wcale nie lecieli. -Pięknie!
Teraz zrobiłam z siebie jeszcze większa idiotkę! Szybko
zeskoczyła z miotły i zaczęła krzyczeć na chłopaka, który
starał się ukryć uśmiech na twarzy i przybrać minę niewiniątka.
Zdecydowanie nie był w tym najlepszy.
-Ty
nadęty ślizgoński dupku! Myślisz że masz prawo tak mnie
straszyć?! Jesteś bez mózgiem arystokratyczm! Boże dlaczego
stworzyłeś takiego paskudnego gada jak on?! -uniosła ręce ku
niebu, a następnie zaczęła go okładać po umięśnionym ramieniu.
-Nienawidzę Cię! Nienawidzę! Jeszcze jeden taki numer a nie
żyjesz! Trudno spędzę resztę życia w Azkabanie, ale będzie tego
warte! Aghhhhh! -zawarczała i ruszyła w stronę zamku wściekła.
-Co on sobie myślał?!
Dupek, dupek, dupek, nadęty dupek, przystojny dupek, a jaki
umięśniony... NIE! NIE! NIE! Paskudny dupek! Dziewczyna
czuła się trochę zdradzona, przez własną przyjaciółkę.
Zaczęła biec, a w jej oczach wzbierały się łzy. Kiedy dobiegła
do dormitorium rzuciła się na swoje łózko, zwinęła w
kłębek i cichutko łkała. Były ty łzy wściekłości,
przerażenia, upokorzenia, samotności, utraty bliskich... Wszystkie
te uczucia, które pragnęła ukryć przez miesiące teraz
wychodziły spod pokrywy lodu. Znowu czuła się bezsilna. Straciła
poczucie czasu. Poczuła jak jej łózko się zapada i ktoś ją
obejmuje.
-Przepraszam
Miona. Nie chciałam żeby tak wyszło Tak mi przykro. -wyszeptała
jej do ucha Ginny i mocno przytuliła.
-Nic
się nie stało, to nie Twoja wina. Po prostu mam zły dzień. -dalej
łkała. Usnęła... I znowu ten sam koszmar ją nawiedził.
Krzyczała
ile sił w płucach, ale bezskutecznie. Nikt nie chciał jej pomóc.
Nagle poczuła przeszywający ból w swoim policzku. Otworzyła
oczy zapłakane od łez i zobaczyła twarz Bellatrix. Ręcę miała
związane nad głową, nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Wisiała
bezwładnie, cała w swojej krwi, płacząc, ale nikt jej nie
słyszał. Nikt nie spieszył jej z pomocą... Do jej uszu dobiegł
przeraźliwy śmiech Belli. Coraz bardziej płakała... Była
przerażona... Chciała umrzeć.
-Szlama!
Szlama! Szlama! Zamknij się bo na drugie ręce, również
będziesz miała to napisane! -Bella wykrzyczała jej w twarz. Ręka
Hermiony płonęła... Nagle zobaczyła coś. Był tu ktoś inny
rozbłysło zielone światło, a ona...
Obudziła
się krzycząc. Jej blizna ją parzyła! Od wojny tego nie czuła.
Napis 'szlama' na jej przedramieniu palił żywym ogniem. Zaczęła
płakać. Ginny obudziła się przerażona.
-Co
się dzieje?!
-Ja
nie wiem... -łkała z bólu. -To boli! -krzyczała w agonii.
-Musimy
iść do pielęgniarki!
-Nie!!
Ona nie zna się na tym... Dooo... Snape... -wysyczała przez
zaciśnięte zęby. Na jej twarzy było widać udrękę. Cierpiała.
Ginny pomogła jej wstać i czym prędzej udały się do lochów.
-Co
jej się stało?! -ktoś krzyknął i podbiegł do dziewczyn.
-Malfoy
nie mam czasu! Muszę ją zaprowadzić do Snape! -krzyknęła Ginny
nie zatrzymując się.
-Na
brodę Merlina... -szepnął widząc jak z jej rany kapie krew.
Podniósł dziewczynę i biegiem udał się do komnaty
profesora. Wiewiórka popędziła za nim...
-Co
się stało? -zapytał profesor, kiedy Malfoy wparował do jego
salonu i położył ostrożnie dziewczynę na kanapie.
-To
się stało! -krzyknął przerażony pokazując jej rękę. Wszystkie
wspomnienia powróciły...
Stałem
w rogu wielkiego salonu. Na środku leżała bezbronna gryfonka,
krzycząca w agonii bólu jaki zadawała jej ciotka Bella.
Płakała, krzyczała, błagała... Bella jak każdy śmierciożercą
była nieugięta i bezduszna. Czy ja mam duszę...? Jestem
śmierciożercą... Powinienem być jak ona, ale nie potrafię... Mam
ochotę rzucić na ciotkę jakąś paskudną klątwę, ale to grozi
śmiercią na miejscu.
-Przestań!
Ona nic nie wie! Wystarczy! -czy to był mój głos? Łamiący
się, słaby...
-Draco,
Draco... A może sam chciałbyś coś zrobić tej szlamie?
-odpowiedziała spluwając obok twarzy dziewczyny.
-Nie!
Puść ją. Przecież mówi że nic nie wie!
-Draco.
Uspokój się! -wtrącił się mój ojciec. Nienawidziłem
go. Nie chciałem być tym kim byłem. Wszytko co robiłem, robiłem
dla Niego. By w końcu był ze mnie dumny. To nigdy nie nadeszło i
nie nadejdzie. Nie chcę już żyć. Nie chcę już patrzeć na
cierpienie ludzi.
-Sectumsempra!
-rzuciłem w kierunku ciotki nie myśląc. Odbiła zaklęcie i teraz
ja leżałem cały we krwi. Chciałem umrzeć. Miałem nadzieję że
szybko rzuci ostatnie zaklęcie i rozbłyśnie się zielone światło.
Ale to nie nadchodziło... Czułem ból. Okropny, przeszywający
ból.
-Crucio!
-rzuciła Bella na mnie.
-Bella!
-usłyszałem przerażony głos matki. Ale już nic się nie liczyło
tylko ból... Już nic nie pamiętałem. Odpłynąłem...
Miałem nadzieję że nie żyję. Obudziłem się kilka dni
później...
Wspomnienia
powróciły niczym grom z nieba. Blondyn był sparaliżowany.
-Draco!
-krzyknęła przerażona Ginny wskazując na moje przedramię.
Spojrzał na przedramię, na którym widniał mroczny znak. Z
paszczy węża leciała krew... Krwawił...
***
Mega pozytywnie :) Dobrze, że zdecydowałaś się pisać bo naprawdę uwielbiam to czytać :) Szkoda, że teraz rozdziały będą rzadziej, ale w razie czego zadręczę Cię o następny jak najszybciej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHahah xd
OdpowiedzUsuńmoment z miotla - boski :D
Ooo kurde :/
martwie sie o Hermione :x
Zreszta o Draco tez :c dlaczego krew jej leci ? :o
Kurde kurde kurde xd
czekam na next xd
Pozdrawiam M.
jeju, jeju.
OdpowiedzUsuńHermi nie ma co się wstydzić - też bym z chęcią ich poobserwowała :D
ale akcja..Hermi krwawi , to jeszcze kapuje, to było czarnomagiczne i wgl, ale czemu u Draco też krwawi? o.O
zapraszam do mnie - nowy rozdział :D
ciemneijasnekoloryswiata.blogspot.com
nie no aż mnie zatkała cudowny rozdział i jeszcze ten mroczny znak, już się nie mogę doczekać co dalej ;D
OdpowiedzUsuńPomimo koncowki, musze przyznac, ze poczatek niesamowicie mnie rozbawil. I ta Hermiona podgladajaca chlopakow, ale czemu sie dziwic... Draco i tatuaz? Musze wiedziec co tam jest napisane! W kazdym razie dziekuje za mily poczatek dnia : )
OdpowiedzUsuńZastanawiam się dlaczego napis Hermiony krwawił, a zaraz po tym znak Malfoya. Czyżby to miało związek ze śmierciożercami?
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie również tatuaż ślizgona. Ciekawa jestem jakiż to napis ma pod tym smokiem;)
Świeeetne. <3 bardzo ciekawi mnie co będzie dalej. :) zapraszam do czytania i komentowania u mnie : http://opposites-always-attract.blogspot.com dopiero zaczynam, wiec będę wdzieczna za opinie. :)
OdpowiedzUsuńWow epickie <3 Masz talent dziewczyno :)
OdpowiedzUsuńWeny
jeju, istne mistrzostwo :)
OdpowiedzUsuńaż nie wiem co powiedzieć !
notka pojawi się jutro ? zaczyna się rozkręca ^^
świetny rozdział :D nie wiem aż co napisać dadaj szybko nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńUsmiecham sie wlasnie dzieki Tobie jak kot, ktory dostal ooogroomna miseczke smietanki :3 niezly rozdzial i na dodatek tyle sie dzieje :) Czyzby to nie byl przypadek, ze z ran ich obojga plynie krew? Podobala mi sie strasznie scena z lataniem no i oczywiscie opisem lotu Malfoy'a ^^ Zwacaj tylko uwage na koncowki bo w kazdym rodziale masz bledy typy: dziewczyną a powinno by dziewczynom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Flo :*
dzięki za zwrócenie uwagi :) przyznam się szczerze że raczej nie czytam drugi raz po napisaniu, a piszę z rozpędu... Obiecuję poprawę:) no i może poszukam bety.
UsuńSuper ! Fajnie , że to nie jest kolejna zwykła romantyczna historia , tylko coś więcej ! Lubię jak jest jakiś dreszczyk emocji ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na next i pozdrawiam
/ Draconka ( Jaram sie Harrym jak Ron Hermioną )
Błagam nie męcz mnie i nie dodawaj notek rzadziej ! Ja nie wytrzymamy!
OdpowiedzUsuńTo najlepszy blog jaki miałam okazje przeczytać ! Kiedy next???
OdpowiedzUsuńCudo ^.^ Pisz dalej bo Ci to dobrze idzie ;***
OdpowiedzUsuń~ Kwiatek
PS Mogłabyś mnie powiadamiać o nowych rozdziałach na maila? kwiatek1115m@gmail.com
Buziaki ;***
Nie ładnie... Rozdział z dedykacją dla mnie, za którą ci dziękuję, a nie zostałam poinformowana? Nieładnie Wampirku! Z tej euforii i z rozpaczy, że nie jestem pierwsza najpierw komentuje, a potem czytam. Eh, przy okazji dodam, że u mnie rozdział z dedykacją dla ciebie, za publikowanie rozdziału późno w nocy, gdy już myślę, że nie przeczytam nic ciekawego na dobranoc.
OdpowiedzUsuńFinite
Ps
To teraz do czytania!
No więc Nocny Marku... Kłaniam Ci się za zadedykowanie tak genialnego rozdziału mi. To co jest powyżej jest tak genialne jak... Jak genialny był Einstein! Podczas czytania: relaksowałam się, śmiałam, zachowywałam powagę, płakałam. Te emocje... Genialne. Moment na przerwanie - genialny. Ten rozdział jest ta genialny, że czuję się jak statystyczny obywatel. Tyle genialności... Słów mi brak. Następna część jutro? (traktuj to jako zdanie twierdzące xD)
UsuńFinite, która czuje się jak statystyczny obywatel
wojna-zartow.blogspot.com
haha przepraszam kochana :* byłam w nocy tak zaspane już że nikomu n ie wysyłałam powiadomień :* wstyyyyd mi! :(
Usuńbardzo cieszę się że Ci się podoba :D:D
a notka JUTRO :D
buuziol!
PS. Lece czytać do CIebie :D
Nie ma sprawy, nie mogę się doczekać notki!
UsuńFinite, która mimo okresu, który minął od czasu przeczytania rozdziału jest nim olśniona.
Nie błagam dodawaj często bo ja nie wytrzymuje! ;)
OdpowiedzUsuńo jenki czekam na nexta :P tylko prosze szybko :P Daria
OdpowiedzUsuńHej : )
OdpowiedzUsuńWidzę, że akcja się rozkręca. Robi się coraz bardziej ciekawie. : )
Te sny, coraz bardziej intrygują mnie, a teraz ich pamiątki przeszłości zaczęły krwawić w prawie tym samym momencie. To jest wszystko powiązane z przeszłością i Czarną Magią. Masz wyobraźnię Wampirku! : )
Sama bym poobserwowała Draco i Blaise'a latających na miotłach : D Nie dziwie się Hermionie, że była oczarowana Smokiem. Co to za tatuaż? : )
Życzę Ci dużo weny! : )
Pozdrawiam Lily M. : )
Wena mnie nie opuszcza i mam już idealną wizje kolejnego rozdziału, niestety siły fizyczne dziś poooszły chyba do Trzech Mioteł na piwo kremowe :D więc musicie poczekać do jutra!
OdpowiedzUsuńOd ok 2 minut jest jutro, a rozdział gdzie?
UsuńF.
doczekałaś się rozdziału,serdecznie zapraszam...z piękną dedykacją dla ....zgaduj :)
OdpowiedzUsuńOch,coś tu wymyśliła!Krew z tatuażu?Nie wierzę,genialne!
Akcja z miotłą!ach....cudo!
nadal ubolewam nad bolącym napisem na reku Hermiony...serio,musiało boleć.
Miłego wieczoru,wampirku : )
Caroline,xo
świetny rozdział. czekam na następny :D I mam nadzieję, że pojawi sie niedługo :D nie trzymaj nas w niepewności... błagam!! :C ;_________________________; :D
OdpowiedzUsuńCudowne! Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny rozdział ? ;d
OdpowiedzUsuńJeju pomyslisz sobie ze bardzo duzo sie czepiam ale w ostatni paragraf masz w pierwszej osobie ale jedno zdanie w nim trzecio osobowe 'blondyn byl sparalizowany' a pozatym to swietny rozdzial wampirku :)
OdpowiedzUsuń"Więc chyba warto się przelecieć"-nieco sugestywne.
OdpowiedzUsuńAle co tam.Lecę czyta dalej.
o kurcze. nie spodziewałabym się tego. Draco przecież wcale nie miał zamiaru tak przestraszyć i upokorzyć Hermiony. trochę za ostro zareagowała. Sen znowu mnie przeraził i mam wrażenie że oni są ze sobą jakoś związani przez to co się stało.
OdpowiedzUsuńNo, w końcu. Draco okazał się takim samym arystokratycznym dupkiem, za jakiego miała go Hermiona. Za to jakim przystojnym... Ale fakt, za bardzo się tym wszystkim przejęła i lekko przesadziła. A teraz zarówno ona, jak i Draco krwawią. Nie mogę się doczekać, muszę wiedzieć, co się dalej stanie, więc pędzę czytać następny rozdział.
OdpowiedzUsuńWrrrr... końcówka mroczna biedna Miona, cierpi prawie przez to samo co Draco.
OdpowiedzUsuńWiaromczyni