sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział dziesiąty.

Dobry wieczór. Po pierwsze: DZIĘKUJĘ ZA PONAD 10000 wyświetleń bloga!
Dla kogoś to może być mało, ale dla mnie to szczyt marzeń! Zakładając go nie przypuszczałam że w tak krótkim czasie będzie tyle wyświetleń ;) Mam nadzieję, że dalej będziecie czytać te moje bazgroły.
Dziękuję Venetii za całokształt bycia i twórczości ;) zapraszam na naszego bloga: 
A rozdział dedykuję mojej koronkowo-zielonej Dominice :* i bardzo Ci dziękuję za zbetowanie go.
Kolejny rozdział niewiadomo kiedy... Jutro wybywam z domu na kilka dni, więc najwcześniej będzie pod koniec tygodnia.

buziaki, wampirek. :*

PS. Nie jestem stworzona do pisania długich rozdziałów, więc nie narzekać na długość :P i ostrzegam, że Dominika będzie polować na 'narzekaczy' :P

***



-Przeprosiny przyjęte, a teraz pozwólcie, że coś powiem. Nie mam z tym nic wspólnego i nie miałem. Snape świadkiem, że nie mogę mieć powiązań. - odezwał się Draco.
-Jak to? - zapytał Harry -Przecież każdy śmierciożerca może wezwać innego.
-Owszem, ale Draco ma na sobie zaklęcie, które maskuje wezwania, przez co on ich nie odczuwa. - wtrącił się Snape.
-Tę rozmowę można przełożyć na później, teraz ważniejsze jest życie i zdrowie Hermiony! - krzyknął z przejęciem młody Mlafoy.
-Niechętnie to przyznaję, ale on ma rację. - stwierdziła Ginny, podnosząc się niezdarnie i siadając na jednym z krzeseł.
-Severusie? Czy wiadomo Ci coś o powrocie śmierciożerców? - zapytała Minerwa.
-Nie. Odkąd dowiedzieli się po wojnie, że jestem po stronie Zakonu, nie kontaktują się ze mną.
-Harry, Ron?
-Od kilku tygodni, mugolscy czarodzieje znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Niestety, nie udało nam się jeszcze dotrzeć do sprawcy. Ministerstwo nie chce potwierdzić tego, ale to jest na pewno sprawka śmierciożerców. Są to porwania idealne. Zero śladów, nikt nie pyta o porwanego... Żaden mugolak tego nie dokona bez użycia obliviate, nawet przeciętny czarodziej nie jest w stanie wymyślić tak idealnego porwania. Sprawdziliśmy ich wszystkie dawne kryjówki, włączając Malfoy Manor, ale nigdzie ich nie ma.
-Idioci! Malfoy Manor od upadku Voldemorta, nie gościło żadnych brudnych śmierciożerców! - wkurzył się Draco, na podejrzenia, że on i jego matka mogli pomagać w tym porwaniu. -Dom ma na sobie zaklęcia! Jeśli jakiś śmieć chciał wejść, od razu zostaje powiadomione Ministerstwo, a ja i moja matka trafiamy do Azkabanu! Idioci!
-Uspokój się Malfoy! - warknął Snape.
-Ci kretyni pewnie przerazili moją matkę! Ona i tak już jest zestresowana, że ktoś może chcieć ją zabić, a tu nagle do jej domu pukają aurorzy! - histeryzował blondyn.


Leżała na brzuchu, starając się przewrócić na plecy. Każdy ruch sprawiał coraz większy ból, a przy próbach położenia się na plecach, żebra przemieszczały się i zadawały coraz to nowe, wewnętrzne rany, powodując krwawy kaszel. Dziewczyna wykrwawiała się leżąc bezwładnie na łóżku i modląc się o trochę odporności na ból, by mogła zmienić pozycję i ruszyć chociaż w małym stopniu ręką. Nie potrafiła opanować łez, przez co wszytko dookoła, było mokre i zakrwawione. Chciała obrócić głowę, co tylko spowodowało palące boleści szczęki, która nieznacznie się przemieściła. Pisnęła, nie mogąc się powstrzymać. Wiedziała, że musi być cicho jeśli jej plan ma wypalić. Każdy krzyk, najmniejszy nawet szmer, może sprowadzić tu jej oprawców, a oni mogą odkryć jej tajemnicę. Skóra od czubka głowy po kostki była napięta i paląca. Ból promieniował przez całe ciało, nie pozostawiając żadnego miejsca, którego by nie obejmował. -Raz, dwa, trzy – odliczyła w swoich myślach i ostatkami sił, przewróciła się na plecy. Przerażający krzyk wyrwał się z jej gardła, kiedy kolejne żebra łamały się, jedno po drugim... Drzwi do pokoju otworzyły się z wielkim hukiem, a w nich stanęła Bella.
-Zamknij się! Zamknij się! Zamknij się! - wrzeszczała.
-Bella nie możemy jej ruszać, zostaw ją w spokoju. - odezwał się Averey.
-Wiem, wiem, wiem... Taka szkoda... Taka śliczna buźka... Mogłaby być jeszcze śliczniejsza... - śmiała się i zatrzasnęła drzwi. Hermiona odetchnęła z ulgą, że na chwile obecną nikt, oprócz niej samej nie zada jej bólu. Podniosła rękę, starając się nie krzyczeć i wyciągnęła spod koszulki kawałek lusterka. Teraz nawet łzy paliły ją w twarz... Musiała wyszeptać tylko raz jego imię... Musiała... -Harry... - wybełkotała, nie mogąc normalnie mówić. Nawet to jedno słowo przyprawiło ją o niesamowite katusze... Wykończona zasnęła. Nie śniła o niczym...


Harry przypomniał sobie o lusterku dwukierunkowym, które podarował na ostatnie święta Hermionie i szybko je wyciągnął, czując, że go wzywa. Nie widział w nim nic prócz krwi, ciemności i zniekształconej twarzy, która zdecydowanie nie należała do Hermiony.
-Lusterko! Harry, co tam widzisz?! - krzyknęła przejęta Ginny, podbiegając do przyjaciela.
-Niewiele... To nie jest Hermiona... Ktoś musiał jej zabrać to lusterko. - odpowiedział zmieszany, kiedy jego nadzieja na odnalezienie umierała.
-Pokaż to. - warknął Draco, wyrywając lusterko z rąk Wybrańca. Przyjrzał się dokładnie śpiącej dziewczynie, nie potrafiąc jej rozpoznać. Twarz była zmasakrowana, popuchnięta, posiniaczona... Nagle dziewczyna otworzyła oczy i wtedy to do niego dotarło. Wielkie orzechowe tęczówki wpatrywały się w niego, a z oczu płynęły łzy... Nikt inny nie miał tak pięknego wzroku jak ona. Zawsze żywe, pełne wigoru. Kiedy się na Ciebie patrzyła, wszelkie smutki odchodziły, pozostawiając tylko szczęście... Zero smutku. A teraz? Były puste, pełne bólu i udręki, błagające o pomoc.
-O boże... - jęknął udręczony.
-Co się stało?! - do oczu Ginny ponownie napłynęły łzy.
-To Hermiona... To jest Hermiona! - jego głos drżał, a oczy błyszczały od zbierających się w nich łez. Wszyscy po kolei przyglądali się twarzy w lusterku z niedowierzaniem.
-O matko... - nawet twarda prof. McGonagall popłakała się, widząc twarz dziewczyny. Draco ponownie wyrwał lusterko z innych rąk i patrząc na dziewczynę, wyszeptał -Nic się nie bój... Uratuję Cię... Obiecuję... - ona skinęła nieznacznie głową i załkała, a jej wzrok błagał o pomoc.


Kiedy się obudziła i otworzyła oczy zobaczyła go w lusterku. Była przerażona i pewna, że ukradł Harremu lusterko, by nikt nie dowiedział się o jej miejscu pobytu... by nikt jej nie odnalazł... Potem na lusterku migały inne twarze... Snape, Ron, Ginny, McGonagall, Harry i znowu on. W jej sercu zakiełkowało ziarenko nadziei... Wtedy usłyszała, jej tak dobrze znane słowa -Nic się nie bój... Uratuję Cię... Obiecuję... - Tym samym tonem zwracał się do niej, kiedy leciała na miotle przerażona, sprowadzając ją bezpiecznie na ziemię. To był głos jej anioła stróża. Skinęła głową, wierząc mu na słowo, równocześnie przeklinając się w myślach, za ten ruch, czując potworny ból nim wywołany. Bała się i z niecierpliwością czekała na ratunek. A teraz, kiedy zobaczyła tak dobrze jej znane twarze, wierzyła, że ją uratują i wróci bezpiecznie do domu. Chciała się uśmiechnąć, powiedzieć im, że da rade, że dla nich przeżyje. Będzie silna, musi być... Leżała tak bezradnie, we krwi i łzach czekając na ratunek. Drzwi otworzyły się z wielkim hukiem, a do pokoju wpadł nieznany jej śmierciożerca. Przerażona, że może dojrzeć lusterko, starała się je ukryć, ale nie udało jej się. Nim się zorientowała, mężczyzna wywlókł ją z łóżka i ciągnął za sobą, w tylko sobie znanym kierunku... Ból był tak przytłaczający, że zemdlała... Kiedy otworzyła oczy, znajdowała się ponownie w gabinecie, jak już przypuszczała, Nathaniela. Na wprost niej stało wielkie, dębowe biurko, a za nim wielkie okno, w którym widać było zachód słońca. Kątem oka widziała, że dookoła znajdowały się podłużne regały z książkami. Gdyby nie okoliczności, czułaby się jak w niebie. Tyle wiedzy otaczało ją dookoła... Tyle jeszcze nieodkrytych ksiąg, które chciałaby przeczytać... Palące łzy spływały po jej policzku, kiedy poczuła uderzenie w tył głowy, ale ku jej nieszczęściu cios nie zdołał jej zabić, ani odebrać świadomości... Płakała jeszcze głośniej...
-Oh Hermiono... Cóż ta kobieta z tobą zrobiła? - wyszeptał, gładząc jej twarz. Wyciągnął różdżkę, wyszeptał kilka zaklęć i jej szczęka powróciła na miejsce, a twarz chociaż w małym stopniu znormalniała. -Taka niewinna, taka piękna...
-Zostaw mnie ty potworze! - wysyczała dziewczyna mimo ogromnego bólu, który dalej czuła.
-Cóż za niewyparzony język, panienko! - zaśmiał się, klepiąc ją po policzku delikatnie, po czym ostatni raz ją uderzył. -Nie lubię zadawać bólu, tak niewinnej istocie jak ty, ale zmuszasz mnie do tego maleńka... Zacznij mówić, a uleczę każdą twoją ranę, kość, siniaka... - mówił delikatnie, przysiadając się na skraj biurka i intensywnie wpatrując się w dziewczynę. Hermiona modliła się w myślach, by nie zauważył lusterka, które wisiało na jej szyi, inaczej plan padnie, zanim ktokolwiek wypowie słowo 'Ratunek...'
-Niczego Ci nie powiem. - wysyczała patrząc na niego wzrokiem bazyliszka.
-Zobaczymy maleńka. - zaśmiał się, przekręcając głowę w bok.
-Nie nazywaj mnie maleńka! Nie jestem Twoją zabawką! Nie należę do Ciebie! - wrzeszczała z całych swoich sił. Nie obchodził ją w tej chwili ból... Liczyła się tylko walka o przetrwanie.
-Ależ oczywiście, że jesteś. Widzisz te łańcuchy? One oznaczają, że jesteś tylko i wyłącznie na mojej łasce, a to że uzdrowiłem urazy szczęki, nie oznacza, że ponownie ich nie doznasz... - zesztywniała, kiedy wolnym krokiem zbliżał się do niej, wpatrując się w kawałek lusterka, wiszącego na jej szyi. -A cóż to za świecidełko? - zapytał, obracając w rękach lusterko. -Ahh, nieważne. Powiedz mi, czy Zakon działa? - zapytał, ignorując ozdobę i podchodząc do okna. Hermiona odetchnęła z ulgą, kiedy nie zainteresował się jej jedyną nadzieją. -Maleńka... A tak zapomniałem, że nie lubisz tego określenia... więc odpowiedz na moje pytanie, Hermiono. - wypowiedział te zdanie z akcentem na jej imię. Dziewczyna skrzywiła się, kiedy je usłyszała. Ohydnie brzmiało w ustach tak bezdusznego potwora... Milczała. -Odpowiedz! - wrzasnął, celując w nią różdżką. Cisza...
-Crucio! - warknął, a dziewczyna krzyknęła z bólu. Wszystkie jej rany były niczym w porównaniu do tego, co czuła teraz. Chciała upaść na ziemię by zwijać się i płakać, ale była przykuta. Jedyne co mogła, to wrzeszczeć i krzyczeć z rozpaczy... Nagle ból ustał.
-Ostatni raz pytam... Czy Zakon dalej działa?
-Tak – wyjąkała.
-No pięknie! Pierwsza lekcja za nami! Odpowiadasz kiedy słyszysz pytanie. Pytanie numer dwa. Powiedz mi, czy Zakon coś planuje w najbliższym czasie? Widziałem, że Potter i Weasley coś węszą wokół porwań na moje zlecenie.
-Nie – odburknęła, mówiąc prawdę. Zakon istniał, ale póki co nie miał powodu do zebrania się i wszczęcia działań przeciwko śmiercożercom. Jedyne co wiedziała to to, że Snape i McGonagall, wraz z Szalonookim planowali coś, po cichu. Nikt z młodego pokolenia nie był wtajemniczony, więc mówiła prawdę. Wyciszyła swój umysł, napełniając go tylko bezpiecznymi obrazami, w razie wtargnięcia Nathaniela do niego.
-No proszę jak szybko się uczysz. - zaśmiał się podchodząc do dziewczyny. -Może należy Ci się nagroda...? - zastanawiał się. Wtedy dotarło do niej, że może użyć legilimencji, której od dwóch lat uczyła się od prof. Snape`a. Nie była co prawda mistrzynią, ale to była jedyna szansa, by dowiedzieć się czego on od niej i Zakonu chce. Ból, który odczuwała w całym swoim ciele, oddaliła na dalszy plan, całkowicie skupiając się na wdarciu się do umysłu mężczyzny. -Legilimens - wyszeptała w myślach, a obrazy zaczęły jej się pojawiać przed oczami. Malutki chłopiec, czekający w szpitalu na mamusię, Tom nad ciałami ich rodziców, śmiejący się szatańsko, nauka w Hogwarcie, zagłębianie się w czarną magię i obserwacja. Samotny, nieszczęśliwy człowiek... Nathaniel pokazał jej momenty, kiedy ją obserwował. Ostatni wieczór w Hogwarcie, kiedy spotkała Dracona... Moment kiedy go oskarżyła o zdarzenia, dziejące się w szkole... Ostatnie co zobaczyła, ją przeraziło. Bella leżąca półnaga w jakimś łóżku, nakryta jedynie prześcieradłem. Kobieta uśmiechała się, ale nie patrzyła w oczy, swojemu rozmówcy. -Jaki wynik moja piękna? - wypowiedział rozmówca do kobiety. -Pozytywny, oczywiście. Hahahahah... - ten przerażający śmiech ją ocucił, a Nathaniel wyrzucił ją ze swojego umysłu.
-Co to miało znaczyć?! - wrzeszczał, rzucając crucio na bezbronną dziewczynę. Przeszywający ból powrócił... Żadnej pozytywnej myśli... Żadnego uczucia ulgi... Czuła się jak w piekle... Głowa jej pulsowała od nadmiaru cierpienia. -Przeklęty Tom! To on był mistrzem legilimencji! Przeklęty! To ja powinienem być w niej mistrzem, a nawet tak głupiej dziewczynie pozwalam wtargnąć w swój umysł! - histeryzował, rzucając wszystkim co wpadło mu w ręce, w i tak już cierpiącą dziewczynę, której było wszytko jedno. Miała nadzieję, że któryś z rzuconych w nią wazonów ją zabije. Wredna, mała szlama! - wyzywał ją, kiedy nadeszła chwila ulgi, a następnie ból przeszywający jej klatkę piersiową. Jak przez mgłę słyszała wypowiadane zaklęcie -Sectumsempra! - jej ciało pokryły rany cięte, które krwawiły... -O ironio... To ja mam jeszcze czym krwawić? - zaśmiała się gorzko w duchu, szukając pociechy w zaistniałej sytuacji. Smród krwi unosił się w powietrzu, ale tego było już za wiele. Ból był nie do zniesienia, kiedy kolejny raz dostała crucio. Szalała, traciła zmysły... Chciała się wyrwać z łańcuchów, by móc chwycić się za głowę i wyć z bólu... Jedyne o czym myślała to śmierć... A kiedy nadeszła ulga, straciła jakikolwiek kontakt z rzeczywistością. Powieki jej opadły, a ona odpłynęła do krainy, gdzie nie było bólu, ani smutku... 

27 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Bardzo wyczerpujący i jakże trafny komentarz!;-) No a jak chciałam napisac... Pozdrawiam!;-)
      Dominika*

      Usuń
    2. no nie byłam w stanie nic więcej napisać xd przeżyłam mega szok :D
      to może teraz rozwine troche mój wczesniejszy komentarz xd
      więc.. Boże, Boże, Bożeeeee. Świetny, cudowny, genialny, idealny, rewelacyjny, booski, zajebisty.
      jeeeeej, ale wspólczuje Hermionie.. Sama miałam ciarki na plecach jak to czytałam :x
      dobrze że to lusterko miała.
      czekam z niecierpliwością na kolejną notke ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Zgadzam się z obiema wypowiedziami Anonimowego ;)

      Usuń
  2. Nie wiem od czego zacząc... Żadne słowa nie wyraża tego co czuję... A jak już jakieś wyrażą, to nie będę w stanie złożyc sensownego zdania... Ty wiesz dlaczego;-)
    Scena jak Draco rozpoznał Hermionę... Mistrzostwo świata! Już ci to trzeci raz powtarzam, ale te dwa zdania wywołują więcej emocji niż całe opowiadania, czy rozdziały! Kłaniam się przed wampirem nocy! Królową potępionych i elitarnego klubu singielek;-)
    Oczarowana urokiem,
    Dominika*
    Ps. Ty na serio z tym betowaniem??? Jam niegodna...

    OdpowiedzUsuń
  3. O niee. D: Boże, biedna Hermiona. Zawsze ona cierpi. Liczę na to, że Draco ją uratuje i zabije tych wszystkich idiotów co zrobili to Mionce. D:
    Jedyne co mogę powiedzieć to, że uwielbiam Cię i świetnie piszesz!
    Zapraszam na nowy rozdział do mnie : http://opposites-always-attract.blogspot.com/
    Życzę weny i czekam na więcej!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. boże... biedna Hermiona...
    ale rozdział strasznie, a to strasznie mi się podoba. ♥3

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja myślę, że sama w sobie ta opowieść jest już jakaś! Nie jakieś cukierkowe bajki. Coś się dzieje i to jest najważniejsze! Dzięki temu chce się czytać dalej, w oczekiwaniu na więcej :) Bo nie wiem czy jest sens, żeby czytać coś, co dobrze się zaczęło, łatwo poszło i różowo się kończy... ale prawdopodobnie nie jestem fanem romansideł i dlatego jak dla mnie rozdział super! :))) Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślałam, że miałaś ją męczyć tylko pół rozdziału :D ale co tu mówić o rządnym krwi wampirze :D Postawa Draco fantastyczna, ta obietnica ratunku... ach jestem zachwycona :)Oby tak dalej kochana! Mam nadzieję, że wena nigdy Cię nie opuści :* Gratulacje dla Dominiki za kawał naprawdę świetnej roboty :) Pozdrawiam Was obie cieplutko i oczywiście czekam na ciąg dalszy :) Buźki...
    Venetiia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, dzięki! Buziaki dla Ciebie Veniku! Mam nadzieję, że jak najszybciej do nas wrócisz z nowym rozdziałem;-)
      Dominika

      Usuń
  7. Straszny histeryk z tego Draco....-dobra, to była pierwsza konstruktywna myśl jaką miałam po przeczytaniu tego rozdziału.
    A druga to- Czy oni nie mogliby się pospieszyć z tym ratunkiem???
    W każdym razie zaintrygowałaś mnie tą Bellą, no i tym milczącym Ronem ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże, boże, boże. Boję się o Mionkę. Mam nadzieję, że szybko ją uratują. ;_;
    Zdanie które wyszeptał Draco do Herm ... Przyćmiło wszystko inne.
    <3
    WENY

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że Draco i reszta znajdą Hermionę jak najszybciej i ją uratują.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. oby nie umarła jednak :) fajny rozdział ale nie wiem co napisać czekam na kolejne :) pozdrawaim

    OdpowiedzUsuń
  11. Oby ona nie umarła! Ja Cię moge na kolanach błagać, żeby ona nie umarła! :O
    Jak czytałam ostatnie zdanie to powiedziałam tylko ''ja pierdole''. Nic innego nie da się powiedzieć czytają ten rozdział...
    Pozdrawiam i czekam na next *,*

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow. Wielkie, gigantyczne WOW Wampirku <3 Ja też należę do oaób które lubią jak się coś dzieje ;)
    Nie będę mówić, na co mam nadzieję itp., ale za to powiem że czekam z niecierpliwością na nn.
    Pozdrawiam, Rosalie =)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ty wybywasz z domu, a ja dopiero co wróciłam ...
    weekend w zakonie robi wrażenie XD ale było genialnie fajnie ;D

    Myślałam że nie doczekam nexta, a tu proszę . Jaka miła niespodzianka !
    Cóż za bestialstwo się tu dzieje ! Jak można moją Mionkę tak traktować ?
    Ciekawe jak ją uratują .. bo ty chyba nie pozwolisz jej zginąć, prawda ? :)
    pozdrawiam
    Madeline

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj Wampirku ;*

    Rozdział w cale nie jest krótki. Jest w sam raz! :D
    Jesteśmy dopiero przy 10 rozdziale, a akcja już tak się rozwinęła i coraz bardziej nabiera tempa! Uwielbiam takie momenty kiedy dużo się dzieje. : )

    Tortury opisujesz z najdoskonalszą precyzją. Jestem w stanie wszystko sobie wyobrazić. Tylko błagam, niech Hermiona przeżyje a Draco niech ją uratuje! Postawa Draco urzekła mnie. Gdy zobaczył sponiewieraną Mione, to znikł z niego malfoy'owski pierwiastek i to było takie romantyczne. Jednak jego serce nie jest skute lodem. : )

    Błagam, napisz jak najszybciej nowy rozdział, bo nie mogę się już doczekać przyszłych wydarzeń. ;*

    Pozdrawiam Lily M ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozdział pojawi się najprawdopodobniej w weekend :))
      buziaaaki!

      Usuń
    2. No ludzie! Hermiona przeżyje, przecież to główna bohaterka! Więc spokojna głowa! Dalej będzie tylko ciekawiej...
      Pozdrawiam,
      Dominika*

      Usuń
  15. :O Ja nie moge , po prostu zaskoczenie! Ten rozdział jest cudowy ! Wszystko zostało opisane tak realistyczne że normalnie aż miałam ciarki na plecach i łzy w oczach! Po prostu ŁAŁ! Konieczne czekam na następny rozdział. Mam nadzieje że będzie równie GENIALNY, ZAJEBISTY,ŚWIETY,CUDOWNY,BOSKI, IDEALNY jak ten!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ode mnie nominacja do nagrody :D
    Szczegóły na wojna-zartow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. nieeeeee błagam ja nie przeżyje do kolejnego rozdziału. te trzy ostatnie były tak wciągające i jednocześnie po prostu straszne. podoba mi się bardzo pomysł Draco jako anioła stróża. aż sama chciałabym takiego mieć. Hmmm Nathaniel jest ciekawy choć jak dałabym mu inne imię to mi się za dobrze kojarzy. nie spodziewałam się takiego obrotu spraw ale jestem pod dużym wrażeniem. świetnie to opisałam ale mam nadzieję że nie potrwa to długo.

    OdpowiedzUsuń
  18. fantastyczny rozdział i GENIALNY szablon!! jestem pod wrażeniem

    OdpowiedzUsuń
  19. O kurczę.
    Mam nadzieję że ona przeżyje, zdaje mi się, czy Nathaniel jest gorszy od Voldemora? Poprawka, on jest o wiele razy gorszy od Voldemorta.
    Byleby zdążyli na czas, aaaaa, zaraz oszaleję.
    Nie piszę dłużej bo mnie ciekawość i niepokój zjezą od środka.
    Wiarolomczyni

    OdpowiedzUsuń
  20. Super!

    http://destined-to-forever.blogspot.com/

    http://weronika-o-wszystkim-i-o-niczym.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń