Dobry wieczór. Przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale nie miałam czasu go wcześniej napisać.
Ostrzegam, że zawiera on drastyczne sceny. Jeśli ktoś nie lubi, niech nie czyta.
Rozdział dla kochanego Veniika, który mnie męczy o dodanie go. Tak więc jest :)
Buziaki, wampirek.
***
Mężczyzna
miał piwne oczy i potargane ciemne włosy. Ubrany niechlujnie. Rękawy jego koszuli wystawały poza marynarkę,
która była nieco za duża. Spodnie miał ciemne, przylegające
do nóg. Był szczupłym mężczyzną, trochę zgarbionym i
niepewnym. Jego piwne oczy przerażały, kiedy obserwował dziewczynę, czytając z niej niczym z otwartych kart. Była zdezorientowana, zagubiona i przerażona, niczym dziecko, które zgubiło swoją mamę. On znał ją bardzo dobrze... Od
upadku swojego brata uważnie przyglądał się życiu
Chłopca-który-przeżył, oraz jego przyjaciół.
Hermiona chciała się ruszyć, niestety była zakuta w
łańcuchy, co było dziwne gdyż znajdowała się w dość
eleganckim gabinecie.
-Witaj
Panno Granger. - pierwszy odezwał się Nathaniel.
-Czego
ode mnie chcesz?! Kim jesteś?! - krzyknęła pełna przerażenia.
-Oh
przepraszam, nie przedstawiłem się. Jestem Nathaniel Marvolo. -
odpowiedział spokojnie. -Pewnie znasz mojego młodszego braciszka.
Oh... Ten to był nierozważny... Taki młody... Taki głupi...
Powinien inaczej to wszytko rozplanować. Zero rozeznania w
terenie... - śmiał się.
-Ty
plugawa bestio! Wypuść mnie!
-Trochę
szacunku szlamo! - warknął uderzając dziewczynę w policzek.
-Nigdzie Cię nie wypuszczę. Jesteś mi potrzebna. Dzięki Tobie
będę miał okazję osobiście porozmawiać z panem Potterem i
podziękować za śmierć brata. - dziewczyna nie potrafiła opanować
łez, słysząc słowa mężczyzny. -Co prawda pomieszał mi w
planach... To ja miałem go zabić! Miał zginąć na moich zasadach!
MOICH! - krzyczał, po czym się uspokoił i chłodnym, obojętnym
tonem dodał -Tak więc chłopiec-który-przeżył również
odpowie za to.
-Wypuść
mnie! - łkała.
-Nie,
nie, nie. Poczekam aż sami po Ciebie przyjdą, a my tymczasem się
zabawimy w zadawanie pytań. Mam nadzieję że jesteś prawdomówna
w innym wypadku będzie niezbyt miło, ale na początek nauczymy Cię szacunku dla lepszych od siebie.
-Ty,
ty, ty bezduszna bestio! Moi przyjaciele mnie uratują! Zginiesz i
zostaniesz zapomniany jak Voldemort! - poczuła na swym policzku
kolejne uderzenie oraz zgrzyt. W ustach zawirował metaliczny smak krwi, a przed oczami pojawiła się mgła...
-Draco!
Poczekaj! - ktoś krzyczał do niego. -Zatrzymaj się Malfoy!
-Czego?
- odwarknął odwracając się do Ginny.
-Nie
widziałeś Miony? Od rana jej szukam. Nie było jej na pierwszej lekcji, a
wiesz jaka ona jest... Nie opuszcza lekcji tak po prostu... - mówiła
lekko zagubionym tonem, jak gdyby sama nie wiedziała, czy dobrze
robi pytając ślizgona o przyjaciółkę.
-Rano
mnie zwyzywała, a potem słuch po niej zaginął. Zresztą nie
obchodzi mnie co się z nią dzieje.
-Jak
zwyzywała? Co się stało? - zdziwiła się
-Ktoś
napisał na ścianie krwią „Każda
szlama będzie wytępiona, zdeptana niczym nic nie warte robale. HG
strzeż się, ty będziesz pierwsza!”
twierdząc że to ja.
-Co?!
-Niedosłyszysz?
Najwyższa pora na aparat. - zakpił.
-Nie
nabijaj się ze mnie! Kto mógłby to zrobić?! - martwiła
się.
-Nie
mam pojęcia, ale zapewniam Cie że to nie ja.
-Pomógłbyś
mi jej szukać?
-Nie
– warknął i odszedł w swoją stronę. Ginny stała w miejscu, z
oczami wielkimi niczym pięcio złotówki. Nie przypuszczała
że tak się zachowa. Przecież... to był Malfoy. To zdecydowanie
zachowanie pasujące do niego.
Głowa
jej pulsowała, a w ustach dalej czuła krew. Otwierając oczy nie
dostrzegła nic. Teraz już nie znajdowała się w eleganckim gabinecie ale w ciemnym pomieszczeniu. Chwilę jej zajęło zanim
doszła do siebie i zorientowała się, że znowu jest przykuta
łańcuchami do ściany. -Uspokój się Miona. Uspokój
się... Uspokój się... - powtarzała sobie w duchu. Łzy
ciekły jej po policzkach, ale mimo to starała się trzeźwo myśleć.
-Jakiś psycho fan Voldemorta mnie porwał, co więcej twierdził że
jest jego bratem. Co za popapraniec! - Strasznie bolała ją głowa I nie potrafiła ruszać
szczęką, co mogło oznaczać że Nathaniel ją złamał, podczas
uderzenie. Paliły ją ręce od wiszenia, a nogi nie utrzymywały jej ciężaru przez co wisiała. Dookoła czuła smród, a za drzwiami słyszała
śmiechy. Jeden z nich bardzo dobrze znała.
-Hahaha!
Panna Granger! Moja przyjaciółka! Hahaha... Musimy znowu porozmawiać jak prawdziwe dziewczyny, albo już kobiety! Hahaha... -
to była Bella. Tak straszliwego śmiechu nie można zapomnieć. W
jej głowie zaczęła się odgrywać scena z Malfoy Manor, kiedy
kobieta zostawiła potworny ślad na jej przedramieniu...
Zachciało jej się wymiotować a przed oczami pojawiła się
otchłań, która tak bardzo kusiła...
Kiedy
się ocknęła słyszała jak krople deszczu rozbijają się o dach.
Wzięła głęboki oddech i powoli otworzyła oczy, na chwilę
zapominając, o bólu i o tym gdzie była, lecz po chwili
przyszedł moment smutku Uświadomiła sobie, że nie wie ile już
tu jest. Tak łatwo było zagubić się w nieskończonej ciemności i płynących godzinach... Dużo myślała o zmarłych rodzicach, Ginny,
Harrym, Ronie, reszcie rodziny Wesley'ów... Żałowała, że
nigdy nikt jej nie powiedział, że ją kocha, żałowała, że nikt
jej nie może teraz przytulić i pocieszyć, kiedy tak bardzo tego
potrzebowała... Chciała naprawić wszytki swoje błędy i dać
szansę komuś na pokochanie jej... Teraz było już za późno.
Była sama, tracąc zmysły i wszelką nadzieję na dalsze życie. Kilka dni
temu, tam na wzgórz myślała że jest samotna? Skoro wtedy była samotna to teraz była wrakiem człowieka,
usychającym z bólu i tęsknoty... Tak bardzo chciała wrócić
do domu, którym był Hogwart.
Godziny
mijały niepostrzeżenie, a dziewczyna coraz bardziej odczuwała
zaistniałą sytuację. Za drzwiami usłyszała kroki, a po chwili
skrzypienie otwierających się drzwi.
-Czego
ode mnie chcecie?! -wybełkotała mimo bólu.
-Oh
Hermiono, nie przywitasz się ze mną? - szydziła kobieta
-Powinnaś
gnić w Azkabanie!
-Nie
takim tonem panienko! - poczuła uderzenie prosto w żołądek.
Chciała się zgiąć w pół na skutek uderzenie, lecz czuła opór łańcuchów. -Wiesz co to szacunek szlamo? Czy Twoja szlamowata matka Cię nie
nauczyła że do starszych powinno się odnosić z szacunkiem?!
Hahaha... Nie? To ja Cie nauczę - kolejne uderzenie tym razem w
twarz. Teraz już była pewna że ma połamaną szczękę.
-Zostaw
mnie... Ja nic nie wiem... - poczuła wilgoć na policzkach. -Chyba
dach przecieka - pomyślała. Twarz była coraz to bardziej mokra... Dopiero po chwili zorientowała się że to jej łzy moczą policzki.
-Przestań
beczeć! - krzyczała Bella, co tylko spowodowało jeszcze większy
potok łez. Nie potrafiła się uspokoić. Szlochała coraz głośniej.
-Zamknij się szlamo! Jeśli obudzisz Mistrza, już nie będzie tak
wesoło jak teraz! Zamknij się! Zamknij się! - krzyczała okładając
Hermione po twarzy łamiąc jej nos i doprowadzając do jeszcze
poważniejszego uszkodzenia szczęki. Chciała krzyczeć, ale nie
mogła. Pragnęła umrzeć, zemdleć, cokolwiek byle tylko nie czuć
tego bólu. Nic takiego nie nadchodziło. Kolejne szlochy
przynosiły kolejne ciosy... Poczuła uderzenie z prawej strony, a
zaraz po nim trzask. Chciała podnieść głowę, by zlokalizować
źródło dźwięku, ale nie potrafiła... Była bezwładna.
Kolejne uderzenie i była pewna że owy trzask dochodził z jej
wnętrza. Był to trzask łamanych żeber.
-Przeproś
szlamo! - chciała móc przeprosić byle tylko uniknąć bólu, niestety połamana szczęka
jej nie pozwalała. Jęknęła z udręką. -Nie jęcz tylko
przepraszaj!
-Co
tu się dzieje?! - ktoś wszedł do pokoju.
Harry podszedł do okna by odebrać pocztę od sowy. Pogłaskał zwierzątko po główce, otwierając list.
Harry!
Hermiona zniknęła! Potrzebna pomoc! NATYCHMIAST!
GW
Zamarł.
Natychmiast wybiegł ze swojego gabinetu, po drodze chwytając za rękę Rona i po chwili już znajdowali się na tak dobrze im znanych
błoniach.
-Co
się stało?! Dlaczego się aportowaliśmy? - głowił się rudowłosy.
-Ktoś
porwał Hermionę! Nie ma czasu na wyjaśnienia! Musimy znaleźć
Ginny! - krzyknął, po czym ruszył biegiem w kierunku Hogwartu. Korytarze
były puste, co oznaczało że trwały lekcje. Wpadł do sali, gdzie
zazwyczaj odbywały się lekcje transmutacji z prof. McGonagall.
-O
Boże! - krzyknęła przerażona kobieta wyciągając różdżkę
w kierunku Harrego. -Potter! Co ty
tutaj robisz?!
-Może
pani na chwilę opuścić klasę? - wydyszał zmęczony biegiem. Zza
rogu wyłaniał się Ron. Profesorka szybkim krokiem przemknęła
przez klasę, a wychodząc zamknęła za sobą drzwi.
-Co
się dzieje? Co wy tu robicie? - zapytała.
-Hermiona...
Ona została porwana!
-To
niemożliwe. Teraz powinna mieć lekcje z prof. Snapem. Byliście
tam?
-Yyy...
Nie, ale Ginny wysłała mi list! Niech Pani zobaczy! - wyciągnął
z kieszeni kartkę papieru i pokazał kobiecie.
-To
jeszcze nic nie zna... - nie dokończyłam gdyż w ich kierunku
zmierzała czarna postać, a tuż za nią Ginny.
-Co
się stało Severusie?
-Hermiona
Granger została porwana.
-To
nie... - zaczęła
-To
jest prawda. Napisy na ścianie były ostrzeżeniem, które
zbagatelizowaliśmy, tak samo jak list. Panna Granger została porwana. - nietoperz
mówił zimnym, spokojnym tonem, jak gdyby opowiadał o
pogodzie.
-Hogwart
jest zabezpieczony nikt obcy nie mógłby się tu wedrzeć. To
niemożliwe! - gorączkowała się McDyrka.
-Minerwo,
przypominam że jej grożono! Była dziś rano u nas! - tym razem głos
Snapa był zirytowany zachowaniem starszej kobiety.
-Co?!
Dlaczego Ministerstwo nie zostało poinformowane?! - krzyczał Potter
-Zostało.
-Ale
my nie dostaliśmy nic! Jesteśmy aurorami, powinny takie wiadomości
do nas docierać!
-Widocznie
stwierdzili że to tylko głupi żart. - tym razem odezwała się
zdenerwowana Ginny.
-Musimy
coś zrobić! Musimy jej szukać! - Ron miał łamiący się głos.
Starsza kobieta weszła na chwilę do klasy, by odesłać dzieciaki do
swoich domów, a po chwili cała piątka udała się do gabinetu
dyrektorki.
-Kto
ją widział po raz ostatni? - zapytała kobieta.
-Draco
Malfoy. To musiał być on! - zrozpaczona Ginny załkała.
-Bredzisz.
Draco nie zrobiłby czegoś takiego. - wtrącił się Snape
-Tak?!
A te napisy to czyja sprawka?! Pierwszaka?!
-Uspokójcie
się! - Minerwa zwróciła się do Snapa i Ginny, po czym podeszła do obrazu i rozkazała jednej z postaci -Znajdź
Draco Malfoya i poproś go do mnie. Hasło to: Czerwony stoliczek. - starszy mężczyzna skinął głową udając się nieznanym kierunku, by po chwili zniknąć.
Kilka
minut później do gabinetu wszedł zdezorientowany ślizgon.
-Ty
podły zdrajco! - rzuciła się z pięściami Ginny na chłopaka.
-Jak mogłeś?!
-Uspokój
się Ginny! - złapał ją Ron, odciągając od blondyna.
-On
ją wydał śmierciożercą! To wszystko jego wina! - łkała,
upadając na kolana.
-Proszę nie wysuwać pochopnych wniosków panno Weasley. Każdy z nas
jest przerażony zaistniałą sytuacją, ale nie możemy obwiniać
każdego, kto akurat przebywał w szkole. - odezwała się
McGonagall.
-Każdego nie, ale śmierciożerców tak! - rudowłosa wypowiedziała te
słowa z jadem, patrząc z obrzydzeniem na Malfoya.
-Chciałem
zauważyć, że też jestem naznaczony mrocznym znakiem. - warknął
Snape -A jednak mi ufacie.
-Pan
to co innego! - wtrącił się Harry
-Nie
co innego, ale dokładnie to samo! Draco jest po naszej stronie!
-Spokój!
Nerwy i bezpodstawne oskarżenia w niczym nie pomagają! Musimy się skupić na
faktach! - głos profesorki był opanowany.
-Fakty są takie, że to on ostatni raz się z nią widział. - odpyskowała
Ruda
-Koniec. Jeszcze jedna taka odzywka, a znajdziesz się za drzwiami. -
zagroziła kobieta
-Przepraszam.
-Zaczęła mówić? - zapytał lodowatym głosem Nathaniel.
-Nie
Mistrzu. - odpowiedziała grzecznie Bella. -Obraziła mnie i nie chce
przeprosić.
-Avery! Natychmiast tu przyjdź. - kilka sekund po rozkazie Marvola słychać
było kroki.
-Tak
Mistrzu? Wzywałeś mnie? - upadł na kolano przed sowim Mistrzem, kłaniając się, gdyż nie był godzien patrzeć w oczy starszemu mężczyźnie.
-Uwolnij
ją. - rozkazał. Śmierciożerca wstał, szybko udając się w kierunku więźnia. Hermiona poczuła jak
szarpie ją za rękę, która nagle opadła wzdłuż ciała, a
po chwili druga ręka była również uwolniona. Stała na chwiejących się
nogach, starając się utrzymać równowagę, by nie upaść.
-Pokłoń
się! - krzyknął Averey, kopiąc dziewczynę w plecy. Ugięły się
jej kolana, a ciało upadło na kolumienkę, uderzając o nią kością
łonową. Zapłakała z bólu, dławiąc się łzami i plując
własna krwią.
-Jeśli
zemdlejesz to Cię ocucę i będzie jeszcze gorzej Panienko. -
odezwał się Marvolo, nazywany przez śmierciożerców
Mistrzem. Podszedł do niej, uniósł podbródek tak by
spojrzała mu w oczy. Twarz miała popuchniętą, posiniaczoną, która już nie przypominała twarzy dziewczyny, ale potwora.
Widoczne było złamanie nosa oraz przemieszczenie szczęki.
-Połóż
ją na łóżku Bella i zostawcie w spokoju. Macie jej nie dotykać Jak poczuje się lepiej porozmawiam sobie z nią. -
wymawiając te słowa, odwrócił się i odszedł. Bellatrix
podniosła dziewczynę, rzucając na łóżka. Schyliła się i wyszeptała jadowicie jej do
ucha -Mam nadzieję że to nauczyło Cie szacunku.
Drzwi zatrzasnę się głośno, a w powietrzu unosił się zapach krwi, strachu i samotności...
Leżała
na brzuchu łkając w poduszkę nie mając siły się podnieść.
Ciało ją paliło, a złamane kości dawały o sobie znać. Włosy
przykleiły jej się do twarzy, pozlepiane potem i krwią, którą
co chwilę pluła. Z minuty na minutę ból się uwalniał, stając się jeszcze bardziej przytłaczający.
Ledwo łapała oddech przez połamane żebra. Czuła że coś zaciska
się na jej szyi... I wtedy sobie przypomniała. Zaskomlała chcąc podnieść rękę, ale mimo okropnego bólu zrobiła to
dotykając swojej szyi. Miała to co oznaczało że jest szansa...
Pierwsza ?:)
OdpowiedzUsuńF.
Mam typ co ona chce zrobić, ale mam nadzieję, że jednak to się jej nie uda.
UsuńMalfoy! Ty tchórzofretko od siedmiu boleści! Ty zawilcu osowiały! Ty gołębiu owłosiony! Ty szpinaku zielony! Ty...
JAK możesz tak mówić? To brzmi jakbyś sam uwierzył w to, że namalowałeś ten napis. Ty motylu brudnokasztanowaty! Wierz se nadal, że Mionka sama to wszystko zamyśliła!
Tak, tak, to napewno jest też spisek przeciw tobie!
Bello ty szaleńcu! JAK ma sypać dziewczyna ze złamaną szczęką? Ah... Zapomniałam! Mionka jest brzuchomówcą, tak?!
Rozdział ciekawy!
Pozdrawiam, weny i zdrowia życzę!
Finite
Wszem i wobec stwierdzam, że gderanie działa! Dowód? :] Wampirek wstawił rozdział! Bardzo dziękuję za dedykację i czekam oczywiście na ciąg dalszy :)Oby wena była z tobą też jutro w trakcie naszej pisaniny :) Buźki!
OdpowiedzUsuńZadowolony/a Venik Noks :)
Och, Bella ♥ Genialna scena w gabinecie :) Tylko wiesz, że teraz nie będę mogła spać przez końcówkę? To takie nęcące: co ona ma?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Flo :*
PS. U mnie nowa notka - historia-hermiony-riddle.blogspot.com
Widzę, że akcja się rozwija :)
OdpowiedzUsuńNotka była genialna . Wszystko świetnie opisane .
Sądzę tylko, że powinnaś dodać więcej opisów, a może ciut mniej dialogów.
to tylko drobna sugestia więc i bez niej się obejdzie :)
a za ten rozdział ci dziękuję, jest naprawdę niesamowity.
a tymczasem ... jestem zła , wściekła i nie wiadomo co jeszcze. Mój blogger się zbuntował i nie pokazuje mi niektórych wpisów. Gdyby nie venetiia dalej żyłabym w niewiedzy o nowych rozdziałach , i nie odwiedziłabym twojego bloga, chyba że dopiero za parę dni . ! Toż to karygodne .
pozdrawiam
mocno rozwścieczona Madeline
Jest to najlepszy rozdział jaki napisałaś. Może jest kilka drastycznych scen, ale ogółem notka jest super. Nie mogę sie nadziwić skąd wy bierzecie te wszystkie pomysły. ;) Boję się o Mionę, ale Draco pewnie ją uratuje. ;3 Życzę Ci bardzo dużo weny i czekam na NN z niecierpliwością. Mam nadzieję, że będzie szybciej niż ta. ;)
OdpowiedzUsuńFioletoowa
http://szukajacszczesciawmilosci.blogspot.com/
Następnym razem dwa razy się zastanowie zanim sięgnę po jedzenie czytając Twojego bloga... To było naprawdę przerażające i realistyczne- aż mnie wszystko boli. Szkoda mi Miony, ale widać, że akcja się rozwija ; )
OdpowiedzUsuńA Draco to palant od siedmiu boleści i ten Ron, co on taki milczący (a może mi się zdawało)?
Kiedy czytałam opis sceny w której Harry odebrał list, a potem w tempie ekspresowym aportował się do Hogwartu to serce mi waliło jakbym conajmniej maraton przebiegła.
Podobnie jak poprzednia, ta notka też jest inna i świetna. Mam nadzieję, że kolejna część szybko się pojawi : )
AAAAA :*
OdpowiedzUsuńJaK ZAWSZE jestem zachwycona rozdziałęm i takim zwrotem akcji :D
Tylkoo dziwi mnie to że bella odrazu tak dołączyła to nathaniela ;o
Jakie miała w tym cele ?
Myśle że się to wyjasni ojapamięta bella kochała służyć tylko tomowi :)
RUDA jesteś kozak i naprawde ostra sztunia , Draco mus terz uważac na ginny ;-)
Ruda jest córka szatana i furiata hahahah :)
Cudowne cudo :*
Amen :>
immortal-amour.blogspot.com/
Na Godryka Gryffindora, co tu sie dzieje. :o Poważnie, jestem w szoku. Pozytywnym, oczywiście.
OdpowiedzUsuńTo co sie tam dzieje to jakaś masakra. Biedna Hermiona. :( Aż mnie boli od czytania jak ją tam torturują.
Oczywiście Draco się obraził i ma wszystko gdzieś. No jak on może?! Jestem ciekawa co zrobi gdy sie dowie co tam sie stało...
Jezu, mam nadzieje, ze kolejny rozdzial pojawi sie szybko, bo powaznie nie wytrzymam!
Btw. moment gdy Nathaniel mówi o śmierci Voldemorta strasznie przypomina mi moment z Pamiętników Wampirów gdy Klaus dowiaduje sie o śmierci Kola.xD taaaak, za dużo seriali.
Życzę jak najwięcej weny!
Zapraszam do mnie : http://opposites-always-attract.blogspot.com/
Wcale nie za dużo bo dokładnie na tej scenie się wzorowalam :P jakoś mi pasowała do tego wszystkiego. Klaus... Kol... Miałam iść spać a teraz bd myślała o uśmiechu tego pierwszego... Dobra koniec moim wybryków myślowych. Dobranoc i buziaki :*
UsuńŚwietny wybór, idealnie psuje do tej sytuacji! :D
Usuńsorry, ale Klausa serce skradła Caroline ;d Chociaż pewnie to jest ,,miłość" nieodwzajemniona, bo ona ma Tyler'a :P A Elenki już nie lubię i wolę Katherine ;dd O czym ja tu gadam? o.o Dobra, ten ostatni odcinek z balem mi namieszał w głowie i bredzę.... pozdrawiam ;*** Kocham Kola!!! <333
UsuńWow cudowne. Boże boję sie troche ... Czekam na NN
OdpowiedzUsuńo jaaaaaaaaaaaa :D o kurde o kurde! xd
OdpowiedzUsuńale się dzieje xd
chce nastepny !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńbłagam cie!!! dodaj nowy rozdział jutro albo dzisiaj!!! BŁAGAM CIE!! na kolonach...klękam przed tobą mistrzyno...nie torturuj mnie..
OdpowiedzUsuńnie będę torturowała :) jestem z natury łagodnym wampirkiem, a rozdział będzie w weekend :)
Usuńbuziaki, wampirek :*
Ja nie będę się wkupiać (takie słowo nie istnieje xd) i słodzić ci, ale przyznam, że mogłaś nie dawać tej sceny z tym ,,potworem", jak Draco zobaczy ją tak posiniaczoną to normalnie na wymioty mu się zbierze xd
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i cudny rozdział c;
dramione-ever.blogspot.com
Hej , ja przepraszam za pytanie, ae kiedy możemy się spodziewać nowego rozdziału ? :)
OdpowiedzUsuńza tak miłe komentarze to może i w weekend :D
UsuńWitaj! ; )
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział? Przeczytałam ten rozdział jednym tchem. : )
Biedna Hermiona, znowu jest torturowana ;( Opisałaś to tak realistycznie, że mogłam wszystko wyobrazić sobie z detalami. Jestem ciekawa co Miona ma na szyi i czy Draco przyłączy się do poszukiwań Gryffonki.
Taaak, pani Lestrange jest w swoim żywiole. Nie ma to jak połamać komuś kości i znowu walczyć w imię "czystej krwi". Cieszę się, że w twoim opowiadaniu jest taka sama jak u Rowling. Nie wyobrażam sobie Belli w cieleniu słodkiego dobra.
Ze zniecierpliwieniem czekam na nową notkę. ; )
Pozdrawiam Lily ;*
Rozdzial swietny, chociaz nieco denerwuja mnie nagminne literowki w stylu "śmierciożercą" zamiast "śmierciożercom". Ale czyta sie bardzo przyjemnie i nie powiem, z niecierpliwoscia czekam na nn co tez Miona wymysli i w co gra Draco.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Rose =)
Zostałaś nominowana do Versatile Blogger :) Więcej informacji na http://bialy-feniks.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrowienia, Muuuminek ;*
Avery? Bellatrix?? Mistrz??? No gorzej to już chyba być nie mogło. A jej przyjaciele zamiast jej szukać, wolą rzucać bezpodstawne oskarżenia na kogo popadnie! I tak to się złożyło, że tym kimś jest Draco. Zamiast się kłócić powinni jej szukać! A Hermiona płaci za każdą minutę ich zwłoki...
OdpowiedzUsuńO matko!
OdpowiedzUsuńZa to cię uwielbiam!
Dreszcze mnie przechodzą na myśl o tym co oni robili Hermionie.
Niech Potter i reszta się pośpieszą.
W wielkim podnieceniu- pozdrawiam,
Wiarołomczyni