Dobry wieczór :)) Nie piszę wiele, bo nie mogę. Veniik KOCHAM CIĘ! <3 Tyle w temacie.
Dominika - wielkie dzięki za bete! Ciebie też kocham! <3
***
Leżałam
gdzieś na granicy światów, pomiędzy snem, a
rzeczywistością. Wiara to dziwna rzecz. Przychodzi do nas wtedy,
kiedy się tego najbardziej nie spodziewamy. Odkrywamy, że nie
wszytko jest białe lub czarne. Odkrywamy, że bajka, w której
żyjemy, nie zawsze jest taka, jaką chcielibyśmy przeżyć. Zamek
może okazać się lochami, a wróg przyjacielem. I nieważne,
czy będziemy żyć „długo i szczęśliwie”, ważne, że jest
się szczęśliwym w danym momencie. Czasami ludzie nas zaskakują i
raz na jakiś czas potrafią oszołomić. Tak było i w moim
przypadku...
Uratował
mnie Draco Malfoy. Czystokrwisty arystokrata, wróg szlam i
zdrajców krwi. Niewiarygodne... Miałam już umierać i
szczerze, od kilku dni na to czekałam. Myślałam, że Bella wyzwoli
mnie od tego cierpienia. Już żegnałam się z życiem, kiedy
usłyszałam krzyk i po chwili poczułam, że ktoś trzymał mnie w
swoich ramionach. Jedyne miejsce na świecie, w którym mimo
tego, iż byliśmy w gnieździe śmierciożerców, czułam się
bezpieczna. Nie wiele pamiętam z tego, co dokładnie działo się
dalej. Straciłam przytomność i dryfowałam... Dalej dryfuję...
-
Proszę, Hermiona... Proszę... Obudź się... - Szeptał mi do ucha.
Chciałam mu odpowiedzieć, że nie mam zamiaru tu zostawać i póki
co, nie mam siły walczyć. Nie chce się budzić i czuć bólu.
Poleżę sobie tu i poczekam...
Dlaczego
to zrobił? Dlaczego mnie uratował? Przecież jestem dla niego
nikim... Zwykłą szlamą... On był śmierciożercą i zabijał
takich jak ja. Tak, myślę, że zabijał, ale nie jestem pewna.
Jednak się zmienił, odbił się od dna. Może to Blaise nie
pozwalał mu upaść. Nie wiem... Jedyne, czego jestem pewna, to to,
że jestem mu winna przeprosiny i podziękowania. Jestem mu dłużna
życie... Patrząc wstecz i widząc wszystkie wydarzenia związane z
nim, mam wrażenie, że on naprawdę się zmienił i robił wszytko,
bym mu zaufała, a ja zachowałam się jak idiotka. Zwyzywałam go, a
on narażał własne życie, by uratować moje. Jest moim bohaterem.
-
Hermiona? - Usłyszałam czyjś głos. Otworzyłam oczy i zobaczyłam
twarz ciemnoskórego chłopaka.
-
Blaise? Co ty tu robisz?
-
To samo co ty... Dryfuję... - Odpowiedział i położył się obok
mnie. Po chwili znaleźliśmy się na środku oceanu. Unosiliśmy się
na wodzie, a słońce ogrzewało nasze twarze.
-
Ale to mój sen! - Zaprotestowałam.
-
Widocznie utknęliśmy tu razem...
-
Właściwie co ci się stało? Dlaczego tu jesteś?
-
Oberwałem, kiedy cię ratowaliśmy...
-
Przykro mi... Nie chciałam, by ktokolwiek ucierpiał...
-
Nie gadaj głupot! Byłem tam, bo chciałem być.
-
Dziękuję...
-
Wielkie mi rzeczy... Przygotuj się na tłumaczenie Wiewiórce,
bo obiecałem jej, że wrócę cały i zdrowy, a jak widać
zdrowy to ja na pewno nie jestem, skoro pływam sobie z tobą po
oceanie. - Zaśmiał się, rozglądając się wokoło.
-
Obiecałeś Ginny? Od kiedy jesteście tam blisko? - Zapytałam,
podnosząc się i opierając na łokciu, by widzieć bezczelny
uśmiech chłopaka.
-
Hm... Powiedzmy, że nie wszystkie skutki Twojego porwania są złe.
- Zaśmiał się.
-
Ohoo... Mogę cię o coś zapytać?
-
Jasne, wal śmiało.
-
Dlaczego? Dlaczego on przyjął Mroczny Znak? Dlaczego
przystąpiliście do Zakonu?
-
Wiem-To-Wszytko czegoś nie wie? - Zaśmiał się, lecz widząc moją
minę, uspokoił się i mówił dalej - Myślałem, że zanim
zaczęłaś z nami w miarę normalnie gadać, przeprowadziłaś
wywiad środowiskowy, czy nie jesteśmy szpiegami.
-
Ha ha ha... Bardzo śmieszne!
-
Pewnie, gdyby ktoś napisał o nas książkę, pierwsza byś ją
przeczytała tylko po to, żeby więcej wiedzieć! - Teraz już
zwijał się ze śmiechu i nie potrafił przestać.
-
Skończyłeś? - Usiadła po turecku i skrzyżowała ramiona na
piersi, niczym obrażone dziecko.
-
Dobra, już dobra... Draco nigdy nie chciał być śmierciożercą,
wręcz brzydził się nimi, ale musiał to zrobić, by chronić
rodzinę. Ojciec Smoka był wysoko postawionym i zaufanym sługą
Voldemorta, więc kiedy on powrócił, Lucjusz musiał stanąć
po jego stronie. Musiał odkupić swoją zdradę.
-
Zdradę? - Zastanowiłam się. Jak on mógł zdradzić
Voldemorta?
-
Nie szukał kontaktu z nim, po jego śmierci, co Czarny Pan uznawał
jako zdradę. Lucjusz bardzo kocha swoją żonę i syna, i zrobiłby
dla nich wszytko, o czym Voldemort bardzo dobrze wiedział. By
przeżyć, musiał udowodnić swoją lojalność poprzez oddanie
czegoś cennego.
-
Więc oddał Dracona... - Dodałam.
-
Zawsze wszystkich tak szybko oceniasz? - Zapytał zirytowany, ciągłym
jej przerywaniem.
-
Nie, ale Lucjusz nie jest dobry. Wiem to.
-
Więc Draco też dla ciebie jest zły? - Otworzył oczy i popatrzył
na nią.
-
Nie wiem... To co innego...
-
To dokładnie to samo! A teraz, albo się zamknij, albo przestaję
mówić. - Warknął.
-
Przepraszam.
-
Lucjusz nigdy nie chciał, by Draco został śmierciożercą. Robił
wszytko, by jego syn nie był do tego zmuszony, chciał go uratować
przed tym, co jego samego spotkało. Niestety nie udało mu się...
Smok kiedyś podsłuchał jego rozmowę z Narcyzą i sam pofatygował
się do Czarnego Pana, by przyjąć Mroczny Znak i uratować swoją
rodzinę. Dla mnie Draco nie jest „chłopcem, który źle
wybrał”, on jest „chłopcem, który nie miał wyboru”.
Jesteśmy tylko ludźmi. Popełniamy błędy. Mylimy się. Każdy,
kto kocha swoich rodziców zrobiłby dla nich to samo, co Draco
zrobił dla swoich. Wykonywał rozkazy Voldemorta ze strachu przed
utratą bliskich. Nigdy nie popierałem śmierciożerców, ale
rozumiałem go. Wiedziałem, że jeśli tego nie zrobi zginie, a nie
chciałbym tego. To mój najlepszy przyjaciel od pieluchy. On
zawsze był przy mnie, więc ja mimo wszytko byłem przy nim. Przez
to wszystko, co przeszedł zrozumiał, że nieważny jest status
krwi. Wszyscy jesteśmy tacy sami. Dlatego przystąpił do Zakonu.
Zresztą miał też inny powód, by to zrobić i się
zmienić...
-
Jaki? - Zainteresowałam się. Ten sen, czy cokolwiek to było, było
dziwne. Blaise Zabini opowiadał mi o życiu swojego przyjaciela,
Draco Malfoya. Zdecydowanie zwariowałam.
-
O to sama powinnaś go zapytać... – Uśmiechnął się łobuzersko.
Teraz
moja ciekawość wzrosła o dwieście procent.
-
Pora na mnie... - I nim zdążyłam coś powiedzieć, jego już nie
było.
Nagle
świat zawirował, a chwilę później stałam w dobrze znanym
mi ogródku. W powietrzu unosił się zapach świeżo skoszonej
trawy i gofrów. Kilka metrów dalej, mała, piegowata
dziewczynka bawiła się w piaskownicy. Na dziecięcym stoliczku do
zabawy, wylegiwał sie wielki, rudy kocur, a z kuchni dochodziły
odgłosy chichotów. Spojrzałam w tamtym kierunku, a w oczach
zakręciły mi się łzy. Moja mama przygotowywała gofry na
podwieczorek, a tata jej przeszkadzał gilgocząc ją. Śmiech mamy
był delikatny, melodyjny... Czułam się znowu jak w domu. Po chwili
mężczyzna przytulił się do pleców kobiety i pocałował ją
w policzek. Ich miłość była tak wielka, że zginęli razem... Już
nikt i nic ich nie rozdzieli... Bardzo, bym chciała przeżyć taką
miłość... Nieśmiertelną. Kobieta w kuchni, wyrwała sie z objęć
męża, wzięła talerz i wyszła do ogródka. Podeszła do
swojej córeczki i uklękła przy piaskownicy.
-
Chodź Mionka coś zjeść.
-
Nie mogę mamo! Księżniczka teraz go poślubi!- Zaszczerbiotała
wesoło dziewczynka, machając matce przed oczami, plastikowym
smokiem, o stalowych oczach... Draco...
-
Dlaczego ona ma poślubić smoka, a nie księcia? - Zapytała starsza
kobieta, siadajac na ławeczce, koło piaskownicy.
-
Oh mamo... Księżniczki zawsze wybierają księciów, a co z
zielonymi stworzeniami? One są takie samotne i zagubione. Gdyby ktoś
je kochał, to by nie zjadały księciów.
-
A więc księżniczka poślubi smoka?
-
Tak mamusiu! I będą żyli długo i szczęśliwie!
-
Bardzo się cieszę córeczko. - Szepnęła i pocałowała
dziewczynkę w czoło. - A teraz biegiem do lazienki umyć rączki i
wracaj tutaj szybko na gofry.
-
Gooofry! - Krzyknęła wesoło i pobiegła, niczym mała torpeda, do
domu, by umyć rączki. Po chwili wróciła i usiadła przy
stole, w ogrodzie, wcinając ze smakiem swoje ulubione gofry, w
kształcie serc.
-
Mamusiu... A co jeśli on złamie księżniczce serce? Ale nie
specjalnie... Bo on ją kocha... - Zapytała dzieczynka, wpatrując
się wielkimi, brązowymi oczami w swoją mamę, która usiadła
przy stole.
-
Pamiętaj kochanie, że złamane serduszko można bardzo szybko
skleić syropem klonowym. - Uśmiechnęła się, sklejając gofrowe
serce owym syropem - Nigdy nie zapominaj, by słuchać swojego serca.
Ono zawsze powie ci prawdę i nieważne, że może wydawać się
głupia... Jeśli go posłuchasz, będziesz żyła “długo i
szczęśliwie”, jak twój smok i księżniczka.
Słowa
mamy dudniły w mojej głowie, a przed oczami zobaczyłam twarz
Draco. Najpierw, kiedy się uśmiechał, jego troskę wypisaną na
twarzy, kiedy ratował mnie przed upadkiem z miotły i ten ból
w jego oczach, gdy oskarżyłam go o coś, czego nie popełnił... Po
moich policzkach popłynęły słone łzy i zaczęłam walczyć...
Musiałam go przeprosić... Ze wszystkich sił starałam sie przebić
przez skorupę i wrócić do świata żywych... Wybudzić się
z wiecznego snu... Walczyłam... Nie mogłam już znieść tego
wszystkiego... Płakałam jak szalona, starając się wybudzić...
Nagle wszystko rozpadło się na malutkie kawałeczki. Otworzyłam
oczy i nabrałam powietrza. Dookoła było ciemno. Moje serca zaczęło
galopować, a we krwi zawrzała adrenalina, kiedy uświadomiłam
sobie, że to wszystko był sen... Nikt mnie nie uratował. Wtedy
poczułam, że coś ciepłego obejmuje moją dłoń.
-
Hermiona... Obudziłaś się... - Usłyszałam ten piękny, anielski
głos. Odwróciłam głowę i od razu napotkałam cudowne,
stalowe tęczówki. Chciałam go przeprosić, ale jedyne co
wydobyło się z moich ust, to jęk.
-
Cśśśśs... Spokojnie... Nic nie mów... Tak sie cieszę, że
się obudziłaś. - Cichutko wyszeptał i pocałował moją dłoń. -
Śpij spokojnie, musisz odpoczywać.
Po
tych słowach odpłynęłam...
***
-Zabini,
jeśli zaraz się nie obudzisz, obiecuję ci, że cię zabije!
Słyszysz idioto?! - Krzyczała Ruda przez łzy, przytulając się do
dłoni chłopaka. Od trzech dni leżał nieprzytomny, obok łóżka
jej najlepszej przyjaciółki. Nikt nie wiedział, czym
oberwał, oprócz Sectusempry. Jego oddech był ciężki, ciało
przeszywały co jakiś czas ciarki. Każda drgawka przynosiła
Wiewiórce nadzieję, że się budził.
-
Prosze Zabini... - Łkała cichutko.
-
Obiecałem, że wrócę Wiewiórko... Tak szybko się
mnie nie pozbędziesz... - Wydyszał ciężko, dalej mając zamknięte
oczy.
-
Jak mogłeś?! Czego w “Nie daj sie zabić” nie zrozumiałeś?!
Od trzech dni leżysz tu i umierasz! Miałes wrócic cały i
zdrowy! - Piekliła się Ginny.
-
Spokojnie Mała...
-
Nie małuj mi tu! Martwiłam się o Ciebie, a ty jak gdyby nigdy nic,
tkwiłeś sobie w śpiączce!
-
Uwierz, że wolałbym być gdzie idziej. - Wypowiadając te słowa,
otworzył oczy, podniósł rękę i pogłaskał Gryfonkę po
policzku.
-
Muszę już iść. Błagam nie zasypiaj. - Szepnęła i uciekła jak
poparzona ze skrzydła szpitalnego. Biegnąc korytarzami, zaklnęła.
Kiedy się obudził była taka szczęśliwa. Kamień spadł jej z
serca, a kiedy jej dotknął, jej ciało przeszedł przyjemny
dreszcz... Zakochiwała się w Ślizgonie...
***
-
Hermiona, tak się cieszymy, że żyjesz! - Krzyknęła Luna,
rzucając się przyjaciółce na szyję, gdy tylko weszła do
Wielkiej Sali.
-
Bo mnie udusisz! - Zaśmiała się i wpadła w wir ludzi, którzy
pragnęli ją wyściskać, ciesząc się, że wróciła do
nich. Uśmiechała się od ucha do ucha. W końcu pierwszy raz od
śmierci rodziców, czuła sie kochana. Miała przyjaciół,
a to w tych czasach było najważniejsze.
-
Tak się o Ciebie martwiliśmy. - Wyszeptał jej do ucha Nevill.
-
Oh, dziękuję. Tak się cieszę, że wróciłam do was... -
Powiedziała, a po jej policzkach pociekły łzy szczęścia.
-
Nie rycz głupia! Dziś po śniadaniu mamy się pojawić w Norze.
Moja mama już na nas czeka. - Powiedziała Ruda.
-
Tak się cieszę. - Przytuliła się mocno do swojej przyjaciółki
i usiadła do stołu. Jej wzrok powędrował w kierunku stołu
Ślizgonów. Diabeł i Smok dyskutowali o czymś wesoło, a
kiedy ten drugi podniósł wzrok, od razu natrafił na jej
kasztanowe tęczówki. Przypomniała sobie noc, kiedy czuwał
nad jej łózkiem, a ona wybudziła się ze śpiączki.
Niestety kiedy rano obudziła się następnego dnia, jego już nie
było przy jej łózku, ale na stoliczku nocnym leżał bukiet
polnych kwiatów. Od wyjścia ze szpitala wszyscy zasypywali ją
tysiącami pytań, że nawet nie miała czasu mu podziękować.
Po
śniadaniu, dziewczyny udały się do Nory, gdzie Hermiona również
została wyściskana.
-
Tak się martwiłam kochanie! - Mama Ginny płakała, kiedy ją
zobaczyła.
-
Nie rób nam takich numerów...
-
Bo my wykręcimy Tobie numer! - Fred i Gorge jej zagrozili, kiedy
porwali ją w swoje objęcia.
-
Żeby to mi było ostatni raz! - Żartował pan Weasley.
-
Dziękuję za wszystko. To bardzo miłe, że się martwiliście... -
Speszyła się trochę.
-
Oczywiście, że się martwiliśmy! Jesteś naszą córką! -
Jeszcze raz Molly przytuliła Hermionę - Zobacz kto nas odwiedził,
kiedy ciebie nie było. - Do pokoju wkroczył dumnie, rudy kot.
-
Krzywołapek! - Krzyknęła dziewczyna i zgarnęła w objęcia, swego
ukochanego kocura. Posmyrała go za uchem, a on zamruczał zadowolony
z faktu, że jego ukochana pani wróciła. - Moje kochane
kocurzysko. - Szepnęła i ucałowała włochatą główkę
zwierzęcia. W tym momencie, w domu rozległ sie odgłos pukania do
drzwi, a kiedy Ginny je otworzyła Miona zaniemówiła...
rozdział jest GENIALNY !
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Hermiona jednak żyje :)
z jeszcze większą niecierpliwością czekam na kolejną część :)
VERA.
ps. zapraszam do mnie :) : http://love-is-blind-dramione.blogspot.com
dopiero zaczynam. wkrótce pierwszy rozdział :)
No już się nie mogłam doczekać tego rozdziału ale warto było czekać jest na prawdę świetny, mam nadzieje, że następny będzie niebawem ;D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny:) Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Też Cię kocham Wampirku! A za co? Oczywiście zaaa całokształt! Najbardziej mi się podobało jak mała Hermiona tłumaczyła mamie, czemu księżniczka powinna poślubić Smoka... :D Cudownie Ci to wyszło, tak samo jak ta scena z goframi :) Było uroczo, ale nie za słodko, więc moja czaszka nie miała tęczowych torsji :P Wciąż mam nadzieję, że promocja w Biedronce na Voldzia z Kucem Pony pojawi się już wkrótce... :D Cmok!
OdpowiedzUsuńAchh... Świetny rozdział i co najważniejsze, wszystko skończyło sie dobrze! ;) Jestem wściekła, bo nie mam do czego sie przyczepić... A ja tak uwielbiam się czepiać! ;D No nic, może innym razem. Scena z Diabłem i Ginny... Nie mam słów. *.* Po prostu świetne. Z (nie)cierpliwością czekam na NN i życzę Ci meeeega dużo weny i czasu, byś pisała częściej rozdziały. ;)
OdpowiedzUsuńFioletoowa
I kto to przyszedł do Nory? :) Czuję niedosyt :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lily M. ;*
I kto to przyszedł do Nory? :) Czuję niedosyt :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lily M. ;*
Dużo dałaś tutaj takich zdań zawierających'mądrość' .
OdpowiedzUsuńRozdział zaliczam do najlepszych , bardzo mi się podobał ;)
Płakałam . Potem jeszcze raz, a jak zaczęłam czytać monolog Ginny, zaczęłam się śmiać ... 'targają mną emocje'
ten rozdział był przecudowny ;*
jeszcze jedno . zaczynasz mieć taki sam zwyczaj jak Venetiia :P Kończyć w takich momentach ?
UsuńWiesz Madeline... jak to mówią: Jeśli wejdziesz między wrony... :D Ale sama się wściekam, że wamplove kończy w takich momentach! Wampirku zapamiętaj: Co wolno wojewodzie to nie tobie... :D Popłynęłam z powiedzeniami jak Diabeł z wygłupami :P
UsuńV.
że smrodzie? że ja? :D jestem zdecydowanie wykończona. o 4 nad ranem tak mnie łeb bolał, że zebrałam się i poszłam z psem na spacer :D 7km zaliczyliśmy i żadnego dzikiego stwora...
UsuńMadline... PŁAKAŁAŚ?! Seriooo?!
oj no ... jakoś tak wyszło ;)
Usuńi makijaż na bierzmowanie szlag trafił. dzięki ♥
a tak w ogóle co do tej końcówki każdy myśli że to Draco :P
Usuńcoś mi się zdaje że Wampirek nam poleci po całości i nas kompletnie zadziwi ;D
powiem szczerze, że niesamowicie się cieszę iż doprowadziłam kogoś do łez! mój pierwszy sukces! +100 do mojej samooceny! Dziękuję :*
UsuńA jak Ci powiem, ze ja też ryłam jak dziecko? Szczególnie jak Hermiona zaczęła się nad wszystkim zastanawiać :). No pięknie :)... No i Tobie i Venetii powinno się srogo oberwac za to urywanie w środku zdania... TAK SIĘ NIE ROBI..! Ogólnie podsumowujac to zaczęłam czytać dzisiaj dopiero i czytałam bite trzy godziny...
UsuńNo nic, dziękuję i do nastepnej notki :)
Jej jaki świetny rozdział!! :) Jeden z najlepszych blogów jakie czytam. Baaardzo mi się podobał. Błagam nie karz czekać tak długo jak od ostatniej notki i wstaw nowy rozdział szybko :) Pozdrawiam i życzę weny. Jesteś najlepsza, cieszę się, że znalazłam tego bloga.
OdpowiedzUsuńdramione-something-real.blogspot.com
Cudowny rozdział. Czego mu brakuke do genialności? Krótkiego czasu oczekiwania :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
wojna-zartow.blogspot.com
F.
O matko! Mam nadzieję, że żyjesz Wampirku po wczorajszym;-) Jak zobaczyłam co zaczęłaś mi pisac na gg, to się po podłodze turlałam! Normalnie muszałam rozszyfrowywac, bo za cholere nie wiedziałam co chciałaś mi przekazac;-) Jesteś przekochana! Też cię uwielbiam! Buziaczki***
OdpowiedzUsuńDominika
Ps. Nie dziwię się Madeline że się popłakałaś, ja sama jak to sprawdzałam miałam łzy w oczach! A Wampirek mówi, że to pisała z brakiem weny... Hah! To normalnie się nie mogę doczekac kolejnego rozdzialiku;-)
Super i zobacz do mnie http://mcr-indestructible.blogspot.com/ / laliitka
OdpowiedzUsuńno co dalej? świetny rozdział fajnie że się wybudzili więc czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńusze byc z toba szczera ten rozdzial jest po prostu tak swietny ze sie oderwac nie moglam
OdpowiedzUsuńczekam na to kto sie zjawi w norze. oczywiscie ma
cicha nadzieje ze to draco zostal zaproszony by wszyscy mogli mu podziekowac alr znajac ciebie to bedzie ktos zupelnie niespodziewany. mam tylko jedno ale wiem ze do malej dziewczynki posuje odmiana ksiaze - ksieciow ale jednak powinno byc ksiazat ale pewnie zrobilas to specjalnie wiec nie przynudzam dluzej. szkoda ze Herm nie miala okazji podziekowac Draco ale mam nadzieje ze juz niedlugo nadazy sie odpowiednia okazja
diabel mnie zaskoczyl w tym snie nie sadzilam ze to wlasnie tak bylo z przystapieniem Draco do Voldzia. a ciekawa jestem jeszcze czy Herm pamieta ten "sen" p
Płaczę ze wzruszenia.
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita.