Dobry wieczór. Po długiej przerwie przychodzę do Was z nowym rozdziałem :) Mam nadzieję, że się spodoba. Bardzo przepraszam, za tak długi czas oczekiwania, ale moja wena wyjechała na Karaiby i się opala, popijając drinki... Wredna wena. Na szczęście mam takiego kochanego Veniika, która wspaniale mnie motywowała do pisania tego rozdziału. Dziękuję :* Gdyby nie ty i pewne wtargnięcie, pewnie jeszcze długo ten rozdział nie powstałby.
A szczęśliwą osiemnastkę dedykuję wszystkim wiernym i mniej wiernym czytelnikom!
Zapraszam do zadawanie pytań na : http://ask.fm/wamplove
Buziaki, wampirek :*
***
Coraz częściej chłopak siadał sam i
rozmyślał. Wiedział, że ma na kogo liczyć, jednak raz na jakiś
czas miał dość życia. Chciał się poddać. Zbyt wiele
wszystkiego... Życie jest trudne i każdego dnia daje w kość,
rzucając pod nogi kłody. Wszystko przerastało jego siłę... Nie
miał ochoty walczyć. Wtedy jednak, przed jego oczami pojawiała się
jej twarz. Uśmiechnięta, pełna miłości i nadziei. Unosił dumnie
głowę i kroczył naprzód, walczył dalej mimo braku sił.
Walczył w imię swojej miłości. Bo miłość jest jedynym
ratunkiem. Prędzej czy później życie nam odbiera to co
kochamy najbardziej, ale zawsze musimy walczyć. Nie możemy się
poddawać. Coraz rzadziej odwiedzał dom i swoją matkę, nie mogąc
patrzeć jak gaśnie. Była jak spadająca gwiazda... Nie raz budziła
się w nocy z przeraźliwym krzykiem, kiedy w snach nawiedzała ją
wizja śmierci jego ojca. Odbierało mu to nadzieję na odzyskanie
radości w życiu swojej ukochanej matki. Mimo że ją kochał i
chciał być przy niej w tych trudnych chwilach, nie mógł
patrzeć dalej na jej smutek i cierpienie. Życie odebrało jej to co
najważniejsze - miłość. Zbudowała wokół siebie mur i
odpychała każdego, kto chciał go zburzyć. Stworzyła swój
własny świat, z dala od jej syna, przyjaciół. Tkwiła w
całkowicie innej rzeczywistości, nie dopuszczając do siebie myśli,
że on już nigdy nie wróci... Draco nie mógł już
znieść tego widoku. Za każdym razem serce łamało mu się na
miliony drobnych kawałeczków. Kochał ją, chciał wspierać,
ale nie mógł... Było to dla niego zbyt wiele. Jedyne co mógł
robić to prosić Severusa,by się nią zajął. Tylko jego
dopuszczała do swojego świata. Tylko on potrafił się z nią
porozumieć. Jego matka traciła zmysły, a on nic nie mógł
zrobić... Jedynie prosić o pomoc Snape'a. To było dla niego
jeszcze bardziej bolesne. Patrzeć jak kobieta, niegdyś szczęśliwa,
uśmiechnieta - gaśnie, spada na samo dno...
-Jak on sobie radzi? - zapytała miękko
Ginny, siedząc w dormitorium Miony, gdzie uczyły się wspólnie
na eliksiry.
-Jest twardy. Nie pokazuje tego, ale
cierpi... Nie wiem jak mu pomóc. - wyznała szczerze Hermiona,
przeglądając notatki. W jej oczach wzbierały się łzy, ilekroć
przypominała sobie, jaki to ból stracić kogoś tak bliskiego
jak ojciec... -Co się dzieje z Blaisem?
-Nie mam pojęcia – pokręciła
zrezygnowana Ginny -Od jakiegoś czasu nie jest sobą. Często znika,
ma bóle głowy. Nie wiem co się z nim dzieje, a on nie chce
rozmawiać. Martwię się o niego... Nigdy taki nie był, albo po
prostu nigdy nie znałam go tak dobrze. W końcu to ślizgon.
Prawdopodobnie już mu się znudziłam...
-Nie mów tak Gin. Spróbuj
z nim porozmawiać.
-Próbowałam tysiące razy!
Poczekam, aż sam do mnie przyjdzie...
-Chłopcze dziś w nocy masz
przyprowadzić szlamę. - rozkazał Nathaniel, siadając za swoim
biurkiem i jeszcze raz tłumacząc wszytko chłopakowi.
-Jesteś pewien Mistrzu, że będzie
sama?
-Tak, oczywiście. Zawsze jest wtedy
sama. To idealna okazja na przyprowadzenie jej przed moje oblicze.
-Tak jest, Mistrzu. - odpowiedział,
kłaniając się nisko i odchodząc.
Harry siedział nad papierami, szukając
jakichś powiązań pomiędzy morderstwami. Jednak nic nie chciało
złożyć się w jedną całość. Każde zabójstwo, było
idealnie zatuszowane. Żadnych śladów, żadnych świadków...
Nic... Ktoś wszedł do jego gabinetu i cisnął na biurko stertę
jakiś papierów.
-Co to? - warknął Potter.
-Sprawozdanie z miejsca morderstwa
Eleonory Fogg. - odpowiedział sekretarz biura Harry'ego.
-Coś nowego? - zapytał przeglądając
papiery, zdjęcia, czytając zeznania sąsiadów i wtedy nagle
wypadła z nich fotografia dziecka. -Kto to?
-Córka pani Fogg.
-Mam pomysł – szepnął Potter i
pognał do biura Ministra Magii.
-Draco? - rozległ się głos Hermiony,
która weszła do pokoju chłopaka. Panował w nim półmrok,
a jedynym źródłem światła był kominek w którym
tlił się ogień.
-Hej – mruknął, machając jej pustą
butelką whisky.
-Sam to wypiłeś? - zapytała,
odbierając mu butelkę i stawiając ją na stoliku.
-Chyba nie będziesz robiła mi
wyrzutów? - wymruczał.
-Jak się czujesz? - zapytała,
siadając obok niego i opierając głowę o jego ramię.
-A jak mam się czuć? - burknął.
-Przepraszam – szepnęła cichutko, a
on westchnął.
-Nie to nie Twoja wina. To ja. Po
prostu jego już nie ma, wiesz? A ja nie wiem jak mam żyć, co
robić... Zamykam oczy i przypominam sobie, jak pierwszy raz posadził
mnie na miotle... pierwszy lot... nasze pierwsze męskie rozmowy. Ty
go znasz od strony bezwzględnego mordercy, ale on miał serce i
kochał. Mnie i moją matkę... Ja... ja... - zamknął oczy a po
jego policzkach popłynęły łzy. Nie mówiła nic, tylko
objęła go swoim ramieniem i mocno przytuliła.
-Nie chce już nikogo stracić... Nie
odchodź... Proszę.
-Nigdzie się nie wybieram –
wyszeptała, przytulając go jeszcze mocniej.
-Panie Ministrze mam pomysł! Dość
niekonwencjonalny i drastyczny, ale powinien zadziałać! Ktoś
widział napastnika – krzyknął Potter, wchodząc do gabinetu
Ministra.
-Kto? - zapytał podnosząc wzrok na
chłopaka.
-Dziecko pani Fogg! Musiało widzieć
napastnika! Można poszukać w jego wspomnieniach!
-Ale to dziecko! Nie możemy...
-Ale to jedyny świadek! Musimy
spróbować!
-Sam nie wiem...
-Będziemy ostrożni tak, by nie
naruszyć wspomnień, ani nie wyrządzić krzywdy dziewczynce.
-Dobrze, ale uważaj! To tylko
dziecko... - powiedział, wypisując nakaz.
Potter biegł korytarzami ministerstwa,
by jak najszybciej dotrzeć do kominków i za pomocą sieci
Fiuu dostać się do czarodziejskiego sierocińca, w którym
znajdowała się dziewczynka. Wpadł z hukiem do domu dziecka i od
razu skierował się do przełożonej, by pokazać nakaz i zdobyć
wspomnienia dziecka. Starsza kobieta siedziała przy biurku, kołysząc
w ramionach niemowlaka.
-Cóż się stało kochaneczku? -
zapytała, szeptem by nie zbudzić dziecka.
-Mam nakaz od Ministra, by pobrać
myśli Hope Fogg.
-Słucham?! - oburzyła się kobieta,
wstając i odkładając dziecko do kołyski.
-Jest to jedyny świadek, który
prawdopodobnie widział seryjnego morderce.
-Ale to dziecko!
-Tak, ale w dalszym ciągu jest
świadkiem!
-Pan chyba oszalał!
-Nie! Tu jest nakaz z ministerstwa. -
warknął, pokazując kawałek pergaminu.
-To jakieś chore! Hope to bezbronne
dziecko!
-Proszę mnie natychmiast do niej
zaprowadzić. - rozkazał Harry, a kobieta prawie rzucając się na
niego wskazała mu kierunek do jednej z kołysek. Spojrzał na śpiącą
kruszynkę z bólem w oczach. Taka malutka, a już sierota...
Sam przecież doświadczył podobnego losu i było mu przykro, że
tyle dzieci znajduje się w tym domu... Woja zabrała im rodziców
i zostały całkiem same.... Dom dziecka nie jest najlepszym miejscem
dla małych czarodziejów, pokazał to przykład Toma i
Nathaniela Riddle'ów. Po chwili dziewczynka się przebudziła
i spojrzała na niego wielkimi, zielonym oczkami. Jej czarne włoski
były zmierzwione od snu, a na ustach pojawił się grymas i po
chwili rozległ się jej płacz.
-Spokojnie maluchu... - szepnął
Potter., przykładając małej czubek różdżki do skroni i
pobierając jej wspomnienia. Dziecko zapłakało jeszcze głośniej,
przerażone.
-Skończył Pan?! - warknęła kobieta,
biorąc małą Hope na ręce.
-Tak. Dziękuję i przepraszam za
najście. Żegnam... - powiedział i jak najszybciej udał się do
ministerstwa.
-Dziękuję, że jesteś – wyszeptał
Draco wprost w usta dziewczyny, po chwili całując je namiętnie.
-Nie pozwolę, by coś Ci się stało, obiecuję.
-Jesteś uroczy – zaśmiała się
perliście między pocałunkami. -Która godzina?
-Dochodzi 20. - odpowiedział całując
jej nos.
-Muszę lecieć! O 20 mam być u
Hagrida! - krzyknęła, całując go szybko.
-Chcesz iść do niego sama? - zapytał
chłodno.
-No tak... - odpowiedziała niepewnie.
-Chyba oszalałaś. - warknął, po
czym wstał i zaczął ubierać na siebie grubą bluzę. -Chodź tu.
-burknął na Hermione, która podeszła do niego powoli,
jednocześnie zapinając zamek swojej kurtki. Draco zarzucił jej na
szyję szalik w kolorach Slytherinu i zaczął go szczelnie
zawiązywać, by nie było jej zimno. Kiedy skończył, uśmiechnął
się do niej, a ona odwzajemniła ten uśmiech.
-Wyglądasz jak mumia.
-I tak się czuję... - burknęła, a
chłopak pochylił się, odnajdując jej usta i porywając je w
namiętnym pocałunku.
-Chodź, bo się spóźnisz.
-Odprowadzisz mnie? - zadziwiła się.
-A co mówiłem o zapewnianiu Ci
bezpieczeństwa głuptasie? - objął ją ramieniem i razem opuścili
jego dormitorium.
-Dziękuję. - uśmiechnęła się,
obejmując go mocniej.
Czarodziej w ciemnej szacie, ukrywał
się między drzewami i czekał na swoją ofiarę. Kilka minut
później usłyszał śmiech i odgłosy rozmowy. Przeklął pod
nosem... Przecież miała być sama.
-Nie jest Ci zimno? - zapytał
troskliwie Draco, zatrzymując się i dotykając dłonią jej
policzka.
-Jestem tak szczelnie zapakowana, że
prawię się gotuję – zaśmiała się cicho, całując jego dłoń.
-Nie chcę żebyś była chora –
szepnął całując ją w usta.
-Słyszałeś to? - znieruchomiała, a
chłopak natychmiast chwycił za różdżkę. Słysząc łamiące
się gałęzie tuż za nimi, odwrócili się, a w ich kierunku
posłano jedno z zaklęć niewybaczalnych.
-Draco uważaj! - krzyknęła
przerażona Hermiona, wyciągając różdżkę i pomagając
blondynowi odpierać atak. Zaklęcia latały w niewyobrażalnym
tempie i nie były to zwykłe klątwy... Większość z nich była
czarno-magiczna.
-Czego chcesz? - warknął Draco,
broniąc się przed atakiem.
-Szlamę – odpowiedział napastnik.
Hermiona znieruchomiała, chowając się za plecami blondyna. Znała
skądś ten głos...
-Avada Kedavra! - krzyknął
zakapturzony mężczyzna, posyłając zaklęcie w stronę blondyna.
-Tak szybko się mnie nie pozbędziesz!
- warknął wściekły Draco. Zawiał mocniejszy wiatr, zdmuchując
kaptur z głowy napastnika. Mimo że było ciemno, blask księżyca
dawał na tyle światła, by bez problemów rozpoznać twarz
wroga. Draco jak i Hermiona zamarli. Ich przyjaciel stał przed nimi,
ciskając raz po raz klątwami, które miały na celu zabicie
jego i porwanie jej.
-Blaise? - głos Dracona był
zrozpaczony. Czarnooki chłopak znieruchomiał, a kiedy zorientował
się, że został rozpoznany szybko zaczął bieć w stronę bramy,
by móc aportować się do swego Mistrza.
-To nie może być prawda... - szepnął
załamany.
-Musimy poinformować McGonagall! To na
pewno jakiś podstęp! - krzyknęła Hemrmiona, ciągnąc chłopaka
za ramię w kierunku zamku. Razem ruszyli pędem do gabinetu
dyrektorki.
-Gdzie szlama?! - warknął Nathaniel,
widząc wchodzącego do rezydencji Zabiniego.
-Nie była sama. Walczyłem, ale
nieskutecznie – odpowiedział chłopak, kłaniając się nisko.
-Jak to nie masz szlamy?! Dostałeś
jasne rozkazy! - krzyczał w szale Nathaniel.
-Mistrzu... - jęknął chłopak.
-Crucio! - Zabini krzyczał z bólu,
zwijając się na podłodze. Klątwa nagle ustała, ale w kierunku
zwijającego się z bólu chłopaka od razu zostały posłane
inne, równie bolesne zaklęcia. -Sectusepmra!
-Wstawaj śmieciu! - krzyknął
Nathaniel, chwytając go za ramie i wbijając swoje pazury, ranią go
przy tym. Blaise zawył z bólu i podniósł się
chwiejnie na nogach.
-Ból fizyczny to nic. - warknął
i szepcząc zaklęcie dodał -Przypomnij sobie kim jesteś i co
zrobiłeś. - zamglone oczy chłopaka zaczynały przybierać swój
naturalny kolor, a po chwili otrząsł się i znieruchomiał.
-Gdzie ja jestem?! - krzyknął,
rozglądając się nerwowo. Do jego głowy napływały obrazy
wszystkich morderstw, których dokonał pod wpływem
zaklęcia... -Coś ty ze mną zrobił?! - krzyknął przerażony,
własnym okrucieństwem.
-To jeszcze nic. - Nathaniel ponownie
zaczął szeptać zaklęcie -Teraz pójdziesz do panny Ginny
Weasley i ją zabijesz. Masz ją torturować, by umierała w bólu,
a ty będziesz w pełny świadomy, że odbierasz życie ukochanej.
-Nie możesz mi tego zrobić! - zaczął
się wyrywać, ale każdy ruch sprawiał mu ból.
-Ale zrobisz to! Takie moje małe
innowację w Imperiusie... Będziesz robił co ci każe, zdając
sobie z wszystkiego sprawę. Czyż to nie piękne? - zaśmiał się
okrutnie Nathaniel.
-Jesteś wariatem! - krzyknął
chłopak.
-Idź i wykonaj rozkazy! - odprawił go
Nathaniel, a nogi chłopaka same poprowadziły go przed budynek, by
się aportować do zamku.
Blaise, cały we krwi, z potarganą
szatą, mimo woli szedł w kierunku dormitorium. Chciał zawrócić,
chciał zrobić cokolwiek byle nie krzywdę ukochanej... Jego usta
wypowiedziały hasło do wieży Gryfonów, a już po chwili
pukał do drzwi jej dormitorium, w duchu modląc się, by jej nie
było. Jęknął udręczony, kiedy drzwi się otworzyły, a w nich
stanęła zaspana Wiewiórka.
-Blaise? - zdziwiła się, przecierając
oczy. Dopiero po chwili dostrzegła krew na jego szatach.
-Boże Gin, tak mi przykro... -
wyszeptał, popychając ją na ziemie.
Kto ty jesteś – Venik mały
OdpowiedzUsuńCo ty lubisz – Wampirka blog wspaniały
Co w nim cenisz – Każdy post
Co mu wróżysz – Popularności wzrost!
Czego pragniesz – Rozdziału następnego
Co za to zrobisz – Wycałuje Wampirka Drogiego
Co ma w nim być – Draco słodki
I co jeszcze – Z Draco plotki
A coś poza – Może Miona, ale tylko w towarzystwie Dracona
I na koniec mam przesłanie- Wampirek Niech Prezydentem Zostanie! :)
Pamiętaj! - zawsze chętnie wyśle mojego posłańca ze szpicrutą, żeby Cię pogonił do napisania kolejnego rozdziału :) Buźki!
Venik.
o mój Boże, jak dobrze, ze Draco poszedł z Miona do Hagrida i niech ktos się pospieszy i ogarnie Diabla i nie doprowadzi do śmierci Ginny ona nie może umrzeć... Nie umrze prawda :D sorki, ze tak pisze trochę chaotycznie ale jest pierwsza w nocy a mi klawiatura s,fankuje w telefonie :'( Cudo rozdział :D Czekam na next :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWampirze! rozdział świetny, jak każdy, ale już Cię nie lubię za przerwanie tak szybko. Oczywiście moje zboczenie zawodowe dopatrzyło się drobnych błędów, ale to nie ważne;)Czekam na kolejny rozdział;)
OdpowiedzUsuńNeska
<3333333333333333333333
OdpowiedzUsuńNie! Nie! I jeszcze raz nie! Blaise nie może zabić Ginny! Błagam, niech ich oboje, ktoś uratuje.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że sytuacja z Bliasem w miarę szybko się wyjaśni i nie poniesie jakiejś strasznej odpowiedzialności za swoje czyny!
Oczywiście rozdział jak zwykle cudowny, ale czy mogłoby być inaczej, skoro pisał go nasz wspaniały Wampirek ;*
Nie mogę się doczekać następnego:)
Buziaki:*
Super rozdzial, nie moge doczekac sie kolejnego. pozdrawiam! :) potteroholiczka
OdpowiedzUsuńJejku, no przecież Blaise nie może zabić Ginny!
OdpowiedzUsuńNiech ktoś wejdzie do tego pokoju :C
Jej, jak dobrze że Draco poszedł z Hermioną..
Już nie lubię Nathaniela :x
Świetny rozdział! :D czekam na next xd
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
O nie!!! biedna Gini biedny Dracco wszyscy biedni :( czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Mam nadzieję, że Twoja wena wróciła wypoczęta i gotowa do pracy.
OdpowiedzUsuńZapraszam : dracoandhermionastories.blogspot.com
Rozdział jest przecudowny i mam nadzieję, że nowy ukarze się niebawem, bo już mnie ciekawość zżera co się stanie ♥
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Nie nie nie! On nie może skrzywdzić Gin! Mam nadzieję, że ktoś ją uratuje! Na całe szczęście Draco nie był głupi i poszedł z Herm, bo inaczej byłoby nieciekawie. Szkoda Blaise'a bo nie może nic zrobić, tylko spełniać rozkazy. Ach, wspaniały rozdział, pomimo tego, że Twoja wena gdzieś uciekła ;) Jeśli tak wyglądają rozdziały bez weny, to ja z niecierpliwością czekam aż ona wróci :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nominowałam Twojego bloga do Liebster Award. ;)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji u mnie: http://dramione-odbudujmy-nasz-maly-swiat.blogspot.com/p/liebster-aword.html
Pozdrawiam,
Tuśka
o mój boże ... przeczytałam to za jednym tchem. ja chcę więcej, WIĘCEJ !
OdpowiedzUsuńAle masakra, tyle tylko mogę powiedzieć :O
OdpowiedzUsuńOpamiętaj się Blaise!!!!
Czekam na nexta
O kurwości !!!
OdpowiedzUsuńNieźle ulepszony Imperius ;O
Musi ją zabić świadomie co za masakra ;/
ale rozdział Miazga !!!
Czekam z niecierpliwoscia na kolejny ;)
~Anka
Blaise?! Ale jak on się w to wpakował?! Szok! No normalnie szok! Szok! :o Wamplove pisz szybciutko kolejny rozdział, bo ja tutaj jak na szpilkach siedzę i czekam na więcej! :D
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że Draco poszedł razem z Hermioną do Hagrida, bo inaczej byłoby tragicznie! Błagam, niech ktoś uratuje Ginny! ;(
Pozdrawiam Lily M. ;*
P.S Przepraszam, że od dłuższego czasu nie komentowałam twojego bloga, ale miałam urwanie głowy w szkole. Teraz na szczęście mam już mnóstwo wolnego czasu! ^^
Proszę nie! przecież Ginny nie może umrzeć w taki sposób! W inny może ale nie w taki! Nie z rąk Blaise'a. Jeeej.. Biedny Blaise. Jeszcze będzie tego wszystkiego świadomy! Jeeej...
OdpowiedzUsuńDlaczego ty musisz wzbudzać we mnie takie emocje!?
Czekam na rozdział... :)
Obiecalas mi happy end ale ja po przeczytaniu tego rozdzialu nie jestem tego pewna i naprawde sie boje. Ginny i Blaise maja byc razem. Rozdzial super sorry za bledy ale z tych emocji to nawet klawiatura nie wytrzzmala. Pozdrawiam Karola
OdpowiedzUsuńO kurwa :O Boję się o Ginny :ccc Żeby ich zobaczył Malfoy albo Miona ♥ Rozdział jest boski ♥ a tego bloga przeczytałam całego w nocy :D co sie dobrze nie skonczylo bo dzisiaj bylo zakonczenie :D ale to nic <3 :D Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i życzę dużoo WENY :* zapraszam też do mnie http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńżal mi diabła i to bardzo bo będzie musiał borykać się z takim ciężarem. Super piszesz chcę więcej. Proszę dodaj jak najszybciej nowy rozdział bo już nie mogę się doczekać co będzie dalej. Basia
OdpowiedzUsuńJestem w szoku! Nie zabijesz Ginny prawda? Boszzz... Ja już chcę następne notki! Jak to dobrze, że Draco poszedł z Hermioną. Dalej nie czaję o co chodzi z tym Natanielem...
OdpowiedzUsuńLubię To. Rozdział fantastyczny kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńHej! Zostałaś nominowana do LA. Więcej informacji u mnie: http://love-is-blind-dramione.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKocham ten blog<3 ale tak mi smutno z powodu Blaise'a... Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńO dżiiz! Łowcy wampirów? Ja nie wiem skąd ty pomysły bierzesz...
Chciałabym nominować Cię do Liebster Award :) Wszystkie informacje znajdziesz u mnie:http://kiedy-nie-mozesz-zyc-bez-wroga-dh.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Buźka!
Serafino.Ink,Heart.25
Nominowałam Twojego bloga do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji znajdziesz u mnie : http://dramione-w-poszukiwaniu-milosci.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie :)
46 year old Desktop Support Technician Isabella Portch, hailing from Smith-Ennismore-Lakefield enjoys watching movies like "Tale of Two Cities, A" and Archery. Took a trip to Tyre and drives a Ferrari 212 Export Berlinetta. nastepny
OdpowiedzUsuńodszkodowania medyczne rzeszow
OdpowiedzUsuń