czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział dziewiętnasty.

Dobry wieczór, albo może już dzień dobry? ;)
Dziękuję Venetii za wszytko co dla mnie robi - Dravenik to tylko mała część, tego jak jestem Ci za wszytko wdzięczna... :* Mam nadzieję, że dobrze Ci na tym jachcie :P 
Rozdział ten dedykuję Magdzie! Mam nadzieję, że warto było tyle na niego czekać! :)


Zapraszam do komentowania!
Buziaki, wampi :*

***

-Profesor McGonagall! - krzyknęła Miona, kiedy zauważyła dyrektorkę zmierzającą w stronę swojego gabinetu.
-Panna Granger? - zdziwiła się kobieta, marszcząc brwi.
-Ktoś udający Blaisa napadł dziś na nas, nieopodal domku Hagrida! - powiedziała na jednym wdechu, a jej serce waliło jak oszalałe.
-Co?!
-To prawda. Gdyby nie Draco... Ja nie... - dopiero teraz do dziewczyny dotarło, co by się stało, gdyby nie poszedł z nią... Ten ktoś porwałby ją... Nathaniel... Łzy same pojawiły się w jej oczach i zaczęły uparcie wypływać na jej policzki.
-Spokojnie – usłyszała cichy szept Draco, który przytulił ją mocno. -Jesteś bezpieczna.
-Panno Granger, Panie Malfoy, proszę udać się do panny Weasley i powiadomić o zaistniałej sytuacji. Z tego co wiem jest blisko pana Zabiniego, więc i ona może być celem.
-Ginny! - krzyknęła Hermiona i popędziła w stronę wieży Gryfonów, wciąż trzymając dłoń Malfoy'a.

-Blaise co się stało?! - krzyknęła Ginny, podnosząc się z podłogi.
-Tak mi przykro... On mnie zmusił... Ja... - panikował, a w jego oczach pojawiły się łzy.
-Płaczesz? Boże, co się stało? - zapytała podchodząc do niego.
-Nie zbliżaj się do mnie! Muszę Cię zabić! Rozumiesz?! Nie mogę z tym walczyć! - krzyczał, celując w nią różdżką.
-Co? - wyszeptała, cofając się.
-On rzucił na mnie zaklęcie! Ja muszę Cię zabić! Boże on mną sterował... A ja... Zabijałem... Przysięgam, nie miałem na to wpływu! Byłam nieświadomy, ale teraz mam Cię zabić... mam widzieć jak umierasz. - szeptał, krążąc po pokoju i powoli osaczając dziewczynę. Ginny stała i z przerażeniem wpatrywała się w swojego ukochanego. Przecież on nie był zdolny do skrzywdzenia kogoś, a co dopiero do morderstwa...
A teraz coraz bardziej odczuwał przymus wyciągnięcia różdżki i szepnięcia ostatecznego zaklęcia, które zakończy jej życie. Ona walczyła z myślami... To był jej Blaise. Ona go kochała, nie mógłby jej zabić...

-Kocham Cię... - szepnęła, a jej oczy wypełniły łzy. -Nie możesz mnie zabić... Ja Cię kocham Blaise.
-Zabiłem! Ja zabiłem! - krzyknął, chwytając się za głowę, a w jego myślach wciąż pojawiały się twarze osób, które zamordował...Nie mógł uwierzyć, że on, ten który całą wojnę przeciwstawiał się Czarnemu Panu, nie skrzywdził nigdy nikogo, nawet nie pomyślał o zabiciu, teraz stał się mordercą... Łzy spływały po jego policzkach... Był nic niewartym śmieciem...
-Blaise, proszę...
-Nic nie rozumiesz! Nic a nic! Ja muszę Cię zabić! Nie mogę przestać... Jestem mordercą! - krzyczał. -Mordercy na zawsze pozostają mordercami! Nie przestają zabijać! Jedyne, o czym mogę teraz myśleć, to o tym, że twoje serce wciąż bije, a nie powinno!
Nie wiedziała co powiedzieć. Była przerażona, a nikt nie mógł jej uratować...
-Ja nie wiem co się ze mną dzieję – wyszeptał, upadając na kolana. -Wiesz co jest najgorsze? Nie jestem w stanie tego zatrzymać...
-Nie wierzę w to! Możesz walczyć! - sama nie wiedziała, czy powiedziała to na głos, czy tylko w swoich myślach... Ale podniósł wzrok, a ona zobaczyła w jego oczach ból... Ból i obrzydzenie. Wstydził się siebie. -Jesteś pod wpływem zaklęcia... Hermiona kiedyś czytała, że jeśli ktoś bardzo chce, to może to przełamać... Musisz tylko tego bardzo chcieć!
-Dlatego, że Cię kocham? - zaśmiał się gorzko.
-Tak Blaise! Właśnie dlatego, że mnie kochasz. Będziesz walczyć z dokładnie tego powodu. Przecież nie chcesz mnie zabić! A może chcesz widzieć jak moje ciało bezwładnie upada i już nigdy nie wstanie?
-Nie mogę zmienić tego kim jestem! Jak tylko będziesz zbyt blisko... Będziesz martwa.

-Ginny! - krzyczała Hemriona, waląc w drzwi do dormitorium przyjaciółki. -Ginny, otwórz!
-Weasley, otwórz te cholerne drzwi! - warknął Draco, również się dobijając.
 Hermiona była coraz bardziej spanikowana i przerażona... A jeśli jej się coś stało? Jeśli ją porwał?!

-Ginny otwieraj! Otwieraj! - krzyczała, cała we łzach.

-Musisz uciekać... - szepnął.
-Nie mam gdzie... Nie zrobisz tego Blaise, walcz z tym – załkała.
-Musisz! Jeśli zostaniesz nic nie będzie miało znaczenia...-Ginny proszę, proszę uciekaj... Błagam!
-Nie ma innego wyjścia! Musisz walczyć! Blaise, kocham Cię! Walcz! - krzyknęła, kiedy jego ręka z różdżką podnosiła się i wycelowała w jej drobne ciało.
-Nie mogę tego zatrzymać! - szeptał, coraz bardziej przerażony tym co robi.
-Możesz! Musisz! - podeszła i odważnie przytuliła się do niego . Drżał na całym ciele, walcząc z tym okrutnym, wewnętrznym głosem który nakazywał mu zabicie jej. -Jeszcze tyle przed nami... - szepnęła, wtulając się mocniej w niego.
-Nie mam już siły – załkał.
-Ile chcesz mieć dzieci? - zapytała, podnosząc głowę, by spojrzeć w jego oczy.
-Co? Nie wiem.
-Może dwójka? Chciałabym mieć chłopczyka i dziewczynkę. A ty?
-Nie wiem... Nie zasługuje na to – powiedział ledwo słyszalnie. -Jestem mordercą.
-Zasługujesz i ja Ci to dam. - wyszeptała - Będziemy mieszkać w małym domku, my i gromadka naszych wesołych dzieci. Będziemy mieli grilla i magiczny plac zabaw... Nie możesz nam tego odebrać... Nie możesz odebrać mi życia.
-Ginny kocham Cię. - szepnął, odepchnął ją . Wycelował różdżką w swój podbródek. Miała rację. Nie mógł jej odebrać życia, a jedyny sposobem, by temu zapobiec było zabicie siebie. Nic nie wartego mordercy.
-Żegnaj Ginny. - szepnął.

-Słyszysz coś?! - gorączkowała się Hermiona.
-Nie – burknął blondyn -Kurwa! Kurwa! Kurwa! - wściekł się, kopiąc w drzwi.
-Boże, a jak jej się coś stało? - łkała dziewczyna.
-Nic jej się nie stało do cholery! - krzyknął na nią, kopiąc w drzwi. -Przepraszam... - szepnął. -Nie chciałem...
-Teraz to nie jest ważne – mruknęła gorzko.
-Pieprze to – warknął.
Cofnął się kilka kroków i ruszył na drzwi. Rzucił się na nie swoim barkiem, wyważając je z zawiasów i ledwo się nie przewracając.

-Ginny! - krzyknęła Hermiona wbiegając za nim do dormitorium.
-Blaise! - Draco od razu rzucił się na przyjaciela, który celował w siebie różdżką. Szybko powalił go na podłogę. -Czyś ty oszalał?!
-On jest... Zaklęcie... Miał mnie zabić... - łkała Ginny.
Draco przez chwilę walczył z przyjacielem, który chciał się podnieść. Który musiał wykonać rozkazy.

-Nie mam już siły... - wyszeptał, a serce biło mu coraz wolniej, aż w końcu się poddał. Jego głowa obróciła się w lewo, ciało rozluźniło, a oczy zamknęły...
-Blaise nie! - krzyknęła Ginny, podbiegając do chłopaka. -Proszę nie umieraj... Nie zostawiaj mnie! Kocham Cię! Kocham... - podniosła jego głowę na kolana i tuliła, płacząc. Nie mogła go stracić. -Proszę, proszę, proszę...

-Kurwa! Co się dzieje?! - krzyknął Nathaniel, czując jak jego połączenie z Zabinim zostaje przerwane.
-Coś się stało Mistrzu? - w drzwiach od razu pojawił się jeden ze sług Nathaniela.
-Ten pieprzony śmieć złamał zaklęcie! Crucio! - krzyknął, wyładowując swoją złość na Avrey'm. Mężczyzna stał na uginających się nogach, ale nie krzyczał, mimo że tak bolało. Wiedział, że gdyby z jego ust wydobył się chociaż jeden jęk, kara byłaby dużo gorsza.
-Przygotuj ludzi. Chcą wojny? Wspaniale! Będą ją mieli. Będą mieli cholerne piekło. - warknął, ściągając zaklęcie z mężczyzny. Podszedł do fotela i sięgnął po swoje ciemne szaty. Wyszedł ze swojego gabinetu i zszedł na dół do salonu, pełnego śmierciozerców, którzy jak tylko usłyszeli kroki na schodach padli na kolana, nisko się kłaniając.

-Co z nim? - zapytał Draco, podchodząc do Snape'a.
-Jest wykończony. Przerwał bardzo silne zaklęcie i jego organizm ledwo funkcjonuje. - odpowiedział Severus, patrząc w stronę łóżka, na którym leżał nieprzytomny Blaise. Obok niego siedziała Ginny, przytulając się do jego dłoni. -Naprawdę musi ją kochać, skoro to zrobił... Mało, który czarodziej, jest na tyle silny, by złamać zaklęcie, tak mocne, jak to, pod wpływem, którego był.
-Czy aurorzy są powiadomieni?
-Jeszcze nie, ale przeglądałem jego myśli. Był pod działaniem wielu zaklęć maskujących... Nie robił nic świadomie. Jest niewinny.
-Czy to wszytko prawda, co opowiadała Gin? Czy on zabijał?
-Niestety, ale tak.

-Witam. - Harry przywitał się z profesor McGonagall.
-Witaj Harry. Co Cię tu sprowadza? - zapytała, dobrze wiedząc o co chodzi.
-Jestem tu tylko i wyłącznie prywatnie. Blaise Zabini jest mordercą, który od kilku tygodni zabija kobiety. Za niedługo zjawią się tu po niego aurorzy.
-Jest w skrzydle szpitalnym. Severus przeglądał jego wspomnienia, on jest niewinny. - odpowiedziała.
-Wie to Pani, ja też w to wierze, ale to nic nie znaczy. Wyrok zapadł. Jutro o 12:00 Blaise Zabini zostanie pocałowany przez dementorów.


31 komentarzy:

  1. Venik wraz z komentarzem pływa poza wszelkim zasięgiem :D Ale wiesz, że rozdział super prawda? I pamiętaj, żadnych dementorów całujących moje ślizgońskie ciasteczka! Never! Cmok :)

    PS. Ej jak mam już jacht to może założę własną Doofanie? Nazwę ją VenikVampireFania :D Tak! Vivat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać - Ah Draco, możesz rozwalić tak moje drzwi... Chociaż ja bym cię wpuściła bez zbędnej zwłoki :D

      Usuń
    2. ej, czuję się zazdrosna.

      Usuń
    3. Drzwi? Ja myślałam, że wy dalej na jachcie :D Madline sory... ale dla mnie jedynym, właściwym parringiem jest DRAVENIK! <3

      Usuń
    4. Powiem teatralnie, że moje serce rozpada się na milion kawałków...
      oj tam, kij z miłością, chodźmy się napic.

      Zatopmy swoje smutki, w kieliszku wódki lalalallaal

      Usuń
    5. wódki się nie odmawia :D:D

      wódko ma, wódko ma, wódko ma...
      kto bez Ciebie sobie w życiu radę da? :D

      Usuń
    6. Madeline nie przejmuj się, znajdę ci jakiegoś kuzyna od Draczego :D DraVenik - jedyna słuszna opcja polityczna w VenikoVampireFani :D

      Usuń
    7. hm hm... czujemy się urażeni z Severuskiem! Ale niech Wam będzie... My zadowolimy się czym innym :P i tak pewnie będziemy zajęci... :D:D:D:D:D

      Usuń
    8. Bo Dravenik - to opcja polityczna, a SevMonia - to już ustrój polityczny sam w sobie :D Jesteście starsi - wy rządzicie :D

      Usuń
    9. ale się paringi tworzą :P
      Veniku, ja nie chcę kuzyna ale raczej brata bliźniaka ;) ale dobre i to!
      ja to teraz mam inny problem....
      problem, nad problemami ....
      jeszcze go nikt nie rozwiązał....
      każdy się zawsze nad nim główkuje ...
      jest to mission impossible ....
      AAAAA! PAJĄK! WYNOCHA DZIADU JEDEN!

      Usuń
    10. Sama bym na taki widok spieprzała gdzie pieprz rośnie - nienawidzę pająków :D Brata bliźniaka nie znajdę, ale jego kuzyni są na pewno bardzo, bardzo podobni :D A DraVenik i SevMoniq to nie paringi - to stany umysłu :D Pozdrawiam.

      Usuń
    11. spoko oko ja zabije te poczwary :D jam odważny wampir!

      Usuń
    12. wyssiesz z nich krew ? :P

      Usuń
  2. o mój boże, o mój boże. tyle się dzieje!
    przez ciebie nie ma mowy nawet o zasypianiu, jestem za bardzo pobudzona.
    o matkoooo , a idź ty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tak w ogóle to bardzo ładnie piszesz :)
      z Venikiem rozwalacie blogspota!

      Usuń
    2. Dziękuję :)))))))))))))))))))) rumienię się...

      Usuń
  3. Niee!! Nikt oprocz mnie nie moze calowac Blaise'a !! Niepozwalam! Sprzeciw!

    OdpowiedzUsuń
  4. Masakra ale się popłakałam! . Zabije za takie zakończenie... a grr . rozdział wspaniały tyle emocji ! Po prostu boskie opowiadanie czytane na jednym wdechu ;*** biedny Blaisik ;xx i nasz słodki Nathaniel <33 a mrr . ;D

    -Magda <3
    Ps. Dziękuje za dedy. o moja wredna dziecino ;D ;D<33

    OdpowiedzUsuń
  5. Już miałam iść spać, a tu patrz nowy rozdział :)
    Jak zawsze notka obłędna i już nie mogę się doczekać kolejnej ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ryczee nie mogę przestać rozdział wspaniały zakochałam się no oprócz tej końcówki z Harrym <3 <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak? No jak? No jak moglas to zrobic?! Nie dosc ze plakalam juz bo sadzilam ze Blaise nie zyje to teraz jeszcze ma zostac pocalowany przez dementora!? Nie, nie,nie... To jeat okropne! Mam nadzieje ze jakos z tego wyjdzie... Tylko tyle...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku jejku, ile się tu dzieje :o
    Ostatnio często płaczę przez opowiadania, i tu też płakałam! :x
    No i jak to pocałunek dementora? nie, nie, nie!!
    Świetny, boski, rewelacyjny rozdział ;)
    Poproszę szybko nowy rozdział :D
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Co, nie!!! Żaden pocałunek, głupi Harry!!!!
    Czekam na nexta, bardzo bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  10. aa geniusz mój ;) kocham Ciebie Wampirku :)
    zapraszam tu: dramione-invisible-love.blogspot.com

    Życzę weny, pozdrawiam,
    ichhassedich :)

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG to było cudowne !
    przerwał to cholerne połączenie ;] musi na serio bardzo kochać Ginny ;)
    Mam nadzieje że ten dementor go nie pocałuje ;/ to nie może sie stać ;(
    ~Anka

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie Blaise nie może być pocałowany przez dementorów. :'(
    Korolajna

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy nowy rozdział?! I pamiętaj-żadnych demotywatorów!!!! A tak w ogóle to uwielbiam tego bloga ♡♥♡♥♥♥♥♥♡♡♡♡♡


    ~Dramione♡♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobry dzionek!
    Przyszłam tu z zapytaniem, ile planujesz rozdziałów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie jeszcze 10 :D praktycznie mam rozplanowane do 26 rozdziału :D

      Usuń
  15. Niesamowite , nie mogę już doczekać się następnego rozdziału . Świetnie piszesz. Biedny diabeł , ale Ginny będzie przy nim . Zszokowało mnie to że brat Voldemorta chce porwać Hermione bo jest tak podobna do jego ukochanej . Super to wymyśliłaś . Jestem pod wrażeniem

    OdpowiedzUsuń
  16. Twój blog jest wspaniały, niesamowity, cudowny! Naprawdę zakochałam się w nim :) I na pewno wyróżnia się spośród innych blogów :) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! <3
    ~Coria ;*

    OdpowiedzUsuń