niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział szesnasty.

Nie zabijajcie mnie! Błagam! To wina tej pogody i awarii internetu, że rozdział pojawia się dziś, a nie w zeszły piątek... :(( Byście nie musiały dłużej czekać wstawiam surowy rozdział, nie zbetowany.
Z góry przepraszam za błędy i za długi czas oczekiwania! Następny rozdział, będzie szybciej!
Buziaki, wampirek :*

***

-Gdzie ona jest?! - denerwował się Draco Malfoy, stojąc przy jednym z filarów, obok Wielkiej Sali.
-Kto? - zapytała Pansy, przechodząc obok.
-Hermiona! Miała być tu 10min temu! - warknął, nerwowo rozglądając się w poszukiwaniu dziewczyny -Może znowu coś jej się stało? Ona ma tendencje do znikania i wracania w tragicznym stanie!
-Spokojnie Smoku, patrz idzie i na pewno tragiczny stan to nie jest. - zaśmiała się dziewczyna, klepnęła go w ramię i odeszła. Hermiona była ubrana w mugolskie ciuchy. Jasny top, miętowy sweter, ciemne jeansy i czerwone trampki. Wyglądała zwyczajnie, a jednak niesamowicie.
-Przepraszam, za spóźnienie! Ginny, Blaise i Ron mnie zatrzymali... Czekaj, co robi Ron w Hogwarcie?! - gorączkowała się dziewczyna.
-Uspokój się – zaśmiał się chłopak -Pewnie przybył do swojej wybranki serca Lavender.
-CO?! - krzyknęła w szoku -Ja o niczym nie wiem! Zaraz mu pokaże!
-Ej, pamiętaj, że dziś jest moja nagroda za wygranie meczu – Draco udawał urażonego.
-Przestań już – zaśmiała się perliście Miona, chwyciła go za rękę i poprowadziła w stronę bramy zamku, by udać się do Hogsmead na ich pierwszą randkę.

-Mistrzu, wzywałeś mnie – chłopak skłonił się nisko, czekając na zezwolenie Nathaniela.
-Tak mój chłopcze. Mam dla Ciebie kolejne zadanie. Eleonora Fogg* sprawia mi kłopoty. Pozbądź się jej, jak najszybciej. - rozkazał celując różdżką w chłopaka i szepcząc zaklęcia. Młody mężczyzna podniósł się, opuścił posiadłość i aportował się do małego domku na obrzeżach Southampton. Był mały z kamienia, przed domem był niski plotek, odgradzający działkę od ulicy. Ścieżka do drzwi była wybrukowana, a po każdej stronie rosły krzaczki z żółtymi kwiatami. Obok domu kobieta plewiła grządkę, a obok niej w wózku spało niemowlę. Chłopak bezszelestnie podszedł do kobiety, celując w nią różdżką.
-Aveda Kedavra – szepnął, a zielone światło zabiło kobietę. Kiedy ta upadła, rozległ się płacz dziecka. Podszedł do niego i patrząc zamglonymi oczami, na małą dziewczynę z czarnymi włoskami, poczuł coś niezidentyfikowanego, a po chwili się aportował do swojego Mistrza by zdać mu sprawozdanie.

-Więc, o czym chcesz rozmawiać? - zapytała Miona w drodze do wioski.
-Chciałbym rozmawiać o Tobie. Twoich marzeniach, nadziejach, czego oczekujesz od życia... Chciałbym wiedzieć o Tobie wszytko. - odpowiedział jej, patrząc głęboko w jej bursztynowe oczy. Hermiona uśmiechnęła się i ruszyła dalej.
-Wiesz, że im więcej Ci powiem, będę łatwiejszym celem i mniej atrakcyjną nagrodą, kiedy skończysz polowanie?
-Polowanie? - zaśmiał się -Czy ja Ci wyglądam na drapieżnika?
-Raczej na fretkę – Draco rozszerzył szeroko oczy, a po chwili przybrał minę obrażonego dziecka, w duchu dziwiąc się, że nie zrobiło to na nim tak naprawdę wrażenia. Jeszcze kilka lat temu, za taki komentarz rzucił by na nią jakąś paskudną klątwę, ale nie teraz. Nigdy nie przypuszczał, że wybierze się na randkę z Gryfonką, która na dodatek nosi nazwisko Granger. Nigdy nawet o tym nie marzył... Było to po prostu nieosiągalne. -ale... masz coś również z węża, więc przestań się boczyć na mnie.
-Ja się nie boczę!
-No dobrze, dobrze. Pokazujesz jakiś to ty skrzywdzony, przez Gryfonkę. - śmiała się z chłopaka.
-Już? Skończyłaś mnie obrażać? - Draco również się zaśmiał, obejmując ją ramieniem by mieć ją jak najbliżej siebie. Uwielbiał jej zapach, ciepło jej ciała... Była idealna.
-Jeszcze nie, ale powiedzmy, że chwilowo odpuszczam. - odpowiedziała, podnosząc głowę do góry i zerkając na jego uśmiechnięta twarz. Po tylu latach ich nienawiści i wiecznie skwaszonej miny, miała okazję oglądać Draco Malfoya, który się uśmiecha i zachowuje jak beztroski chłopak.
-Zabiorę Cię kiedyś do Wielkiego Kanionu. Skały o zachodzie słońca, mają identyczny odcień jak Twoje oczy. - szepnął jej do ucha, wywołując rumieniec na jej twarzy. Szli w ciszy, delektując się swoją obecnością, co chwilę spoglądając na siebie.
-Draco? - zapytała niepewnie.
-Tak?
-Mógłbyś mi powiedzieć, dlaczego tak się zmieniłeś? Ty, twoi rodzice...?
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
-Jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać.
-Chcę. Od dziecka wpajane były mi wartości, które mój ojciec uważał, za słuszne. Szlamy należy tępić, bo są gorsze i nie mogą być pełnowartościowymi czarodziejami. Nie winię go, za to bo te poglądy były w naszej rodzinie od wielu lat. Dziadek robił tacie pranie mózgu, potem mnie, a potem ja miałem robić to moim dzieciom... I tak było od zawsze. Tak jak każde mugolskie, uczy się hymnu swojego państwa, tak dzieci pochodzące z arystokratycznych rodzin śmierciożerców uczą się, że szlamy są niczym innym jak niżem społecznym i nigdy nie powinny być dopuszczone do posiadania różdżki. Dopiero, kiedy Voldemort groził, że mnie i matkę zabije, do taty dotarło, że jemu nigdy nie zależało na dobru sowich ludzi. Mama już wtedy namawiała mnie do odstąpienia od nich i przystąpienia do zakonu, ale nie mogłem ryzykować, by któremuś z nich coś się stało. Wbrew pozorom mam serce i kocham rodziców, mimo wszytko. Potem przyjąłem Mroczny Znak, a resztę historii znasz. Wojna zmienia ludzi i pozwala zobaczyć wszytko z innej perspektywy.
-A te słowa z Twojego tatuażu?
-Są to słowa mojego ojca. Tak mi powiedział, kiedy przepraszał mnie za to jak mnie wychował.
-Ma racje... Jesteśmy kim jesteśmy z wielu powodów... - odpowiedziała, wtulając się w niego. Nie byli parą, a jednak bardzo chciała czuć jego bliskość. W jego ramionach czuła się bezpiecznie, szczęśliwie... Zmienił się. Tego była pewna.

-Blaise? - Ginny pukała do jego dormitorium, by w końcu oddać mu jego szaty.
-Hm? - doszedł ją głos zza jej pleców. Chłopak patrzył na nią nieco zdziwiony przez chwilę, po czym w kilku krokach znalazł się przy niej i mocną ja pocałował. Ginny nie protestowała, tylko pozwoliła sobie na chwilę zapomnienia w jego silnych ramionach.
-Cześć. - wyszeptał wprost w jej usta.
-Cześć. - odpowiedziała mu, uśmiechając się delikatnie. -Chciałam oddać Ci szaty.
-Zostaw je sobie. Mam inne... - uśmiechnął się i znowu ją pocałował.
-Dziękuję.

Ron i Lavender spacerowali po błoniach, trzymając się za ręce. Spotykali się już ze sobą potajemnie od prawie dwóch lat, ale ostatnio postanowili się ujawnić.
-Patrz! - krzyknął nerwowo i wskazał na coś za jej plecami. Lav się odwróciła, ale nic nie widziała, a kiedy zwróciła się do swojego chłopaka ten klęczał przed nią na jednym kolanie, czerwieniąc się a w dłoni trzymał, małe, czarne pudełeczko.
-Lavender Brown, jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała w życiu. Uwielbiam Cię taką jaka jesteś. Jesteś idealna i nigdy bym nie przypuszczał, że znajdę miłość w tak beznadziejnym miejscu. Kocham Cię Lav i chcę spędzić resztę życia, przy Twoim boku. Wyjdziesz za mnie? - była to najodważniejsza i najważniejsza mowa, jaką kiedykolwiek Ronald Weasley wygłosił. Bycie aururem zmieniło go. Był pewniejszy siebie, ale dalej był Ronem. Rudzielcem, którego przyjaciele uwielbiali. Oczy Lav były czerwone od łez, na ustach gościł wielki uśmiech a po chwili, kiedy doszła do siebie odpowiedziała.
-Tak! Tak! Tak! Tysiąc razy tak! - a kiedy chłopak założył jej piękny, ale skromny pierścionek na palca, rzuciła mu się na szyję, całując tak jakby jutra nie było.

-Kolejne zabójstwo w czarodziejskie dzielnicy. - warknął Potter, rzucając Kingsley'owi raport na biurko.
-To już 12 w tym miesiącu. Czy są powiązane ze sobą?
-Wszystkie kobiety zamordowane zaklęciem niewybaczalnym. W wieku od 20-30lat. Ciemne włosy, ciemne oczy. Ostatnia osierociła pięciomiesięczną córeczkę.
-Musimy złapać tego zwyrodnialca! Czy ktoś widział, jakąś podejrzaną postać w ostatnich dniach w okolicy domu Pani Fogg?
-Nie. On przychodzi, zabija i odchodzi. Nikt nic nie wie, nikt go nie widział... Jak mamy się strzec przed mordercą, skoro nie wiemy jak wygląda? Kto wie, może to ktoś nam znany...
-Może to mieć jakieś powiązanie z porwaniem Hermiony przez Nathaniela Riddle?
-Wydaje mi się, że tak. Miona, mówiła, że planuje on coś wielkiego.
-Musimy go natychmiast złapać!

-Cyziu? - Lucjusz Malfoy kierował się na wózku, w kierunku salonu, słysząc jakieś głosy. Jego żona wybrała się na Pokątną, by spotkać się ze swoją siostrą Andromedą. Kiedy zatrzymał się w drzwiach salonu, pożałował, że jeździ na wózku. W środku stało trzech, tak dobrze mu znanych śmierciożerców. Rosier, Lastrange i Rookwood.
-Witaj stary przyjacielu. Jak CI się idzie przez życie? - wyśmiewał się Augustus -Oh, czekaj nie idzie! Ty nie możesz chodzić! - cała trójka się śmiała, a Lucjusz gorączkowo myślał, jak wydostać się z tej zasadzki.
-Przykro nam stary przyjacielu. Jesteś po złej stronie. - pokręcił głową nieznacznie Lastrange. Po chwili mężczyźni się uspokoili i razem wypowiedzieli słowa -W imieniu naszego Mistrza Nathaniela, wedle jego rozkazów odbieramy Ci prawo do życia, za pozbawienie go, jego własności, którą była Hemriona Granger, przez Twojego syna. Wyrok jest ostateczny i nieodwołalny. - umilkli celując w blondyna różdżkami.
-Przepraszam przyjacielu. - wypowiedział Rosier i posłał w kierunku inwalidy zielony promień, który zatrzymał jego serce na wieki.

Draco i Hermiona spacerowali po wiosce, zahaczając o Trzy Miotły by napić się kremowego piwa. Śmiali się, wspominali, opowiadali o swoim życiu poza szkołą... Kiedy ruszyli w stronę zamku, na niebie pojawiło się kilka burzowych chmur, a zaraz potem zaczął padać deszcz. Miona czując zimne krople zaśmiała się i obróciła wokół swojej osi, czując się wolna, swobodna i szczęśliwa. Blondyn śmiał się na głos, porwał dziewczynę w swe objęcia i pocałował. Uwielbiał zatapiać się w jej ustach. Kiedy był z nią zapominał o zmartwieniach, smutkach, obawach... Chciał zrobić wszytko by była szczęśliwa. Chciał ją mieć całą i wywoływać uśmiech na jej twarzy każdego dnia. Mógł oddać wszytko, by tylko być przy niej i móc trzymać ją w ramionach...
-Chodź – zaśmiała się, kiedy deszcz przemoczył ich do suchej nitki. Trzymając ją za rękę pobiegł za nią, śmiejąc się i dziękując, że to on teraz trzyma ją za rękę, a nie kto inny... Biegli w kierunku wrzeszczącej chaty. Było to najbliższe miejsce, gdzie mogliby się schować przed ulewnym deszczem. Wbiegli do niej i ruszyli w górę schodów na piętro. Hermiona transmutowała stare krzesła w ręczniki i ciepłe koce, a Draco rozpalił zaklęciem wszystkie świece, które znajdowały się w pomieszczeniu nadając mu niesamowity urok. Potem skierował się do kominka i rozpalił ogień. Odwrócił się do dziewczyny i przez chwilę wpatrywali się w swoje oczy. Hermiona podeszła do niego, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej i nieśmiało się uśmiechając by po chwili znów posmakować jego ust...

27 komentarzy:

  1. nie wiem co napisać tylko tyle że żal mi Lucjusza szkoda że go zabili :( i jaki ten Nathaniel jest zły i wredny aj czekam na kolejny bo chce się dowiedzieć co się tam stanie oby coś ciekawego :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest wspaniały :)
    Wszystko tak mi się podoba, że nawet nie wiem o czym napisać, więc powiem ci tylko, że piszesz genialnie ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo Dobry rozdział !
    Parring Zabini i Weasley - uwielbiam ;)
    Kurcze Ron i zaręczyny - niezłe ;]
    Hermiona i Draco + deszcz - GENIALNE ! ;]
    Grrr... Hermiona nie jest własnością tego pieprzonego Nathaniela.Co za dupek i psychol !;/
    Normalnie mi szkoda Lucjusza.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)
    ~Anka

    OdpowiedzUsuń
  4. Lucjusz... buuu... :(
    Dramione... wow! :) Uwielbiam to :)
    W ogóle uwielbiam twoją twórczość więc szybko, szybko pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lucjusz ... ?nieeeeeeee !
    Ale calutki rozdział był razem "słodziaśny" ;)
    Pisz, wapirku pisz, bo fajnie Ci to wychodzi ;]
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. końcówka.. boska! ♥ tyyyyyle na to czekałam :D
    Ale że Lucjusz? :o A co z Narcyzą? :x
    Ciekawe jak Draco zareaguje na wieść o śmierci ojca..
    czekam na więcej ;)
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  7. nie ... nie Lucek! Lubie Lucka jako nie tepiacego czarodzieji mugolskiej krwi. Szkoda, ze go zabili.
    Dramione - Boskie ! Czekamy na rozwoj wydazen.
    Blaise i Gin- <3 Tez super
    Nathaniel- Wypiprzaj od naszej Mionki!
    Swietnie piszesz ^.^

    Pozdrawiam Dramione ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej kocham twoje opowiadanie. Nie będę się wylewać na temat tego jak bardzo jest świetne, bo to już na pewno wiesz :)
    Zostawiłaś wiele kontrowersji. Ciekawa jestem jak Draco zareaguje na śmierć Lucjusza... Czy Hermiona będzie go wspierać przez co zbliżą się do siebie, czy może zupełnie odwrotnie, pokłócą się o byle co, bo Draco będzie mieć zły humor... :) A może coś zupełnie innego?? Dodaj nowy rozdział, proooszę jak najszybciej!
    Pozdrawiam i życzę weny.
    czarodziejskie-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział! Czekam na kolejny :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam Twoje opowiadanie! Z każdym kolejnym rozdziałem, jestem coraz bardziej nim zachwycona:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Emm.. No wiec ja mam mieszane uczucia. Bo wszystko swietnie sie uklada a tu nagle morderstwa! Sadzilam ze smierciozercy sie nabijaja z Lucjusza i mialam usmiech na twarzy a tu nagle go zabijaja... No i juz usmiechu nie ma tylko otepienie. A potem romantyczna scena w wrzeszczacej chacie. Juz sobie wyobrazam do czego tam moze dojsc. Martwie sie teraz o reakcje Dracona na wiesc o smierci ojca. Ale jednak ten Nathaniel to niezly psychopata. Kaze zabijac kobiety bo przypominaja mu ukochana. No tak nie moze byc... Musza sie z nim rozprawic.
    Na przyszlos nie mieszaj tak watkow bo ja nie nadazam... :)
    Ale mimo to rozdzial mi sie podobal! Jestem ciekawa co z tym mlodziencem ktory zabija! Moze niech on sie zakocha w Hermionie i pozniej Nathaniel bedzie kazal mu usmiercic jej cialo czy cos.. ! No dobra nie wazne.. Tak sobie snuje wyobrazenia!
    Zycze weny i czekam na kolejny rozdzial!! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojejku! Jak cudownie <3 czekam na wiecej i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział jak zawsze cudowny. Dla mnie za mało Ginny i Zabiniego. Piszcie komentarze niech Wampirek poczuje nasze wsparcie dzięki temu jej wena będzie w rozkwicie. Mam nadzieję że w 17 rozdziale więcej będzie Blinny. Karola

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział super jak zawsze ta romantyczna scena w wrzeszczącej chacie mm miód. Mi jednak mało ulubionej mojej parki Blinny mam niedosyt mam nadzieję że będzie ich więcej w następnej notce błagam Cię wampirku..). A wy lenie komentować dzięki temu wampirek ma wenę i dobry nastrój. A kiedy będzie na Gdzie diabeł mówi dobranoc nowy rozdział?. Karola

    OdpowiedzUsuń
  15. Nathaniel jest naprawdę przerażający ta jego nieobliczalność aż strach się bać. Scena między Mioną a Draco bardzo romantyczna świece kominek idealne tło na ogniste chwile sam na sam..) Twoje opowiadanie jest bardzo dobre najbardziej podobają mi się bohaterowie są ciekawi ja najbardziej lubię Ginny jest silna uparta obdarzona dużym temperamentem. Ania

    OdpowiedzUsuń
  16. Pierwsze pocałunki, pierwsze wyznania, nieśmiałe spojrzenia... :D Ginny i Blaise to moja jedna z ulubionych par, są dla siebie stworzeni. A ten cały Nathaniel to psychopata jakiś :O ciekawe co będzie dalej...

    OdpowiedzUsuń
  17. Po raz pierwszy na jakim kolwiek blogu dramione spotykam się z takim Lucjuszem a ty mi go tu usmiercasz .... Nie ładnie ja to sobie zapamiętam ;) rozdział świetny i wgl wszystko tak mnie ciekawi ,e nie mogę się doczekać następnego i tego wszystkiego co ma się wydarzyć :D pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej, jesteś świetna ;* Czy mogłabyś tu zajrzeć: dramione-odbudujmy-nasz-maly-swiat.blogspot.com ? Chciałabym poznać opinie kogoś kto pisze już dłuższy czas i ma doświadczenie. Z góry dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Chlip chlip... Szkoda trochę Lucka.
    Draco i Miona... Ach, pięknie :D Rozbawił mnie jeden błędzik - "aururem" :> Wszystko jest świetne, podoba mi się.
    A jeżeli masz ochotę, to zapraszam do siebie. Chętnie poznam opinię bardziej doświadczonej koleżanki :)
    http://www.dramione-w-poszukiwaniu-milosci.blogspot.com/ Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym tworzeniu historii ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. To opowiadanie jest genialne ;D Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia! Podoba mi się pomysł, jakoby Voldemort miał brata. Chciałabym poznać jego wątek, a w szczególności co on ma do Hermiony... Szkoda, że Draco straci ojca. Ale żeby urwać w takim momencie? Jesteś bezlitosna xD

    pozdrawiam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest prawie napisany, ale coś cienko idzie Wam komentowanie :P

      Usuń
    2. a to lenie jedne, no ! zero motywacji dla autora, zero ! :P

      Usuń
  22. Mało mi czuję niedosyt chcę więcej natychmiast..). Cudne to opowiadanie nie można się od niego oderwać. Naprawdę ze smutkiem muszę, przyznać że Polska jest krajem leni, którym się nie chce komentować fantastycznego bloga WSTYD. Wampirku pisz bo masz grono wiernych czytelników którzy już nie mogą się doczekać następnego rozdziału. Buziaki Ola

    OdpowiedzUsuń
  23. Trochę smutno, z powodu tego co się dzieję, śmierci Lucjusza i tych wszystkich morderstw. Historia ciekawa i na prawdę nie można się niczego spodziewać, ponieważ zaskakujesz.
    Końcówka super, Draco i Hermiona i romantyczna scena we Wrzeszczącej Chacie, mam nadzieje, że będzie coś tam się między nimi więcej działo.
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  24. Piszesz świetnie, fenomenalnie i Przeextrafantastotycznie!! wymyślam już nowe słowa..ludzie pomocy.. ale nie daruję ci śmierci Lucka!! on był fajny!! żal mi go bardzo. I prosze nie zabijaj Narcyzy bo się załamie i ja i Draco..Ale tak to wszystko jest idealnie
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie my-another-story.blogspot.com
    MacDusia

    OdpowiedzUsuń