Nie zabijajcie mnie! Błagam! To wina tej pogody i awarii internetu, że rozdział pojawia się dziś, a nie w zeszły piątek... :(( Byście nie musiały dłużej czekać wstawiam surowy rozdział, nie zbetowany.
Z góry przepraszam za błędy i za długi czas oczekiwania! Następny rozdział, będzie szybciej!
Buziaki, wampirek :*
***
-Gdzie ona jest?! - denerwował się
Draco Malfoy, stojąc przy jednym z filarów, obok Wielkiej
Sali.
-Kto? - zapytała Pansy, przechodząc
obok.
-Hermiona! Miała być tu 10min temu! -
warknął, nerwowo rozglądając się w poszukiwaniu dziewczyny -Może
znowu coś jej się stało? Ona ma tendencje do znikania i wracania w
tragicznym stanie!
-Spokojnie Smoku, patrz idzie i na
pewno tragiczny stan to nie jest. - zaśmiała się dziewczyna,
klepnęła go w ramię i odeszła. Hermiona była ubrana w mugolskie
ciuchy. Jasny top, miętowy sweter, ciemne jeansy i czerwone trampki.
Wyglądała zwyczajnie, a jednak niesamowicie.
-Przepraszam, za spóźnienie!
Ginny, Blaise i Ron mnie zatrzymali... Czekaj, co robi Ron w
Hogwarcie?! - gorączkowała się dziewczyna.
-Uspokój się – zaśmiał się
chłopak -Pewnie przybył do swojej wybranki serca Lavender.
-CO?! - krzyknęła w szoku -Ja o
niczym nie wiem! Zaraz mu pokaże!
-Ej, pamiętaj, że dziś jest moja
nagroda za wygranie meczu – Draco udawał urażonego.
-Przestań już – zaśmiała się
perliście Miona, chwyciła go za rękę i poprowadziła w stronę
bramy zamku, by udać się do Hogsmead na ich pierwszą randkę.
-Mistrzu, wzywałeś mnie – chłopak
skłonił się nisko, czekając na zezwolenie Nathaniela.
-Tak mój chłopcze. Mam dla
Ciebie kolejne zadanie. Eleonora Fogg* sprawia mi kłopoty. Pozbądź
się jej, jak najszybciej. - rozkazał celując różdżką w
chłopaka i szepcząc zaklęcia. Młody mężczyzna podniósł
się, opuścił posiadłość i aportował się do małego domku na
obrzeżach Southampton. Był mały z kamienia, przed domem był niski
plotek, odgradzający działkę od ulicy. Ścieżka do drzwi była
wybrukowana, a po każdej stronie rosły krzaczki z żółtymi
kwiatami. Obok domu kobieta plewiła grządkę, a obok niej w wózku
spało niemowlę. Chłopak bezszelestnie podszedł do kobiety,
celując w nią różdżką.
-Aveda Kedavra – szepnął, a zielone
światło zabiło kobietę. Kiedy ta upadła, rozległ się płacz
dziecka. Podszedł do niego i patrząc zamglonymi oczami, na małą
dziewczynę z czarnymi włoskami, poczuł coś niezidentyfikowanego,
a po chwili się aportował do swojego Mistrza by zdać mu
sprawozdanie.
-Więc, o czym chcesz rozmawiać? -
zapytała Miona w drodze do wioski.
-Chciałbym rozmawiać o Tobie. Twoich
marzeniach, nadziejach, czego oczekujesz od życia... Chciałbym
wiedzieć o Tobie wszytko. - odpowiedział jej, patrząc głęboko w
jej bursztynowe oczy. Hermiona uśmiechnęła się i ruszyła dalej.
-Wiesz, że im więcej Ci powiem, będę
łatwiejszym celem i mniej atrakcyjną nagrodą, kiedy skończysz
polowanie?
-Polowanie? - zaśmiał się -Czy ja Ci
wyglądam na drapieżnika?
-Raczej na fretkę – Draco rozszerzył
szeroko oczy, a po chwili przybrał minę obrażonego dziecka, w
duchu dziwiąc się, że nie zrobiło to na nim tak naprawdę
wrażenia. Jeszcze kilka lat temu, za taki komentarz rzucił by na
nią jakąś paskudną klątwę, ale nie teraz. Nigdy nie
przypuszczał, że wybierze się na randkę z Gryfonką, która
na dodatek nosi nazwisko Granger. Nigdy nawet o tym nie marzył...
Było to po prostu nieosiągalne. -ale... masz coś również z
węża, więc przestań się boczyć na mnie.
-Ja się nie boczę!
-No dobrze, dobrze. Pokazujesz jakiś
to ty skrzywdzony, przez Gryfonkę. - śmiała się z chłopaka.
-Już? Skończyłaś mnie obrażać? -
Draco również się zaśmiał, obejmując ją ramieniem by
mieć ją jak najbliżej siebie. Uwielbiał jej zapach, ciepło jej
ciała... Była idealna.
-Jeszcze nie, ale powiedzmy, że
chwilowo odpuszczam. - odpowiedziała, podnosząc głowę do góry
i zerkając na jego uśmiechnięta twarz. Po tylu latach ich
nienawiści i wiecznie skwaszonej miny, miała okazję oglądać
Draco Malfoya, który się uśmiecha i zachowuje jak beztroski
chłopak.
-Zabiorę Cię kiedyś do Wielkiego
Kanionu. Skały o zachodzie słońca, mają identyczny odcień jak
Twoje oczy. - szepnął jej do ucha, wywołując rumieniec na jej
twarzy. Szli w ciszy, delektując się swoją obecnością, co chwilę
spoglądając na siebie.
-Draco? - zapytała niepewnie.
-Tak?
-Mógłbyś mi powiedzieć,
dlaczego tak się zmieniłeś? Ty, twoi rodzice...?
-Ciekawość to pierwszy stopień do
piekła.
-Jeśli nie chcesz, nie musisz
odpowiadać.
-Chcę. Od dziecka wpajane były mi
wartości, które mój ojciec uważał, za słuszne.
Szlamy należy tępić, bo są gorsze i nie mogą być
pełnowartościowymi czarodziejami. Nie winię go, za to bo te
poglądy były w naszej rodzinie od wielu lat. Dziadek robił tacie
pranie mózgu, potem mnie, a potem ja miałem robić to moim
dzieciom... I tak było od zawsze. Tak jak każde mugolskie, uczy się
hymnu swojego państwa, tak dzieci pochodzące z arystokratycznych
rodzin śmierciożerców uczą się, że szlamy są niczym
innym jak niżem społecznym i nigdy nie powinny być dopuszczone do
posiadania różdżki. Dopiero, kiedy Voldemort groził, że
mnie i matkę zabije, do taty dotarło, że jemu nigdy nie zależało
na dobru sowich ludzi. Mama już wtedy namawiała mnie do odstąpienia
od nich i przystąpienia do zakonu, ale nie mogłem ryzykować, by
któremuś z nich coś się stało. Wbrew pozorom mam serce i
kocham rodziców, mimo wszytko. Potem przyjąłem Mroczny Znak,
a resztę historii znasz. Wojna zmienia ludzi i pozwala zobaczyć
wszytko z innej perspektywy.
-A te słowa z Twojego tatuażu?
-Są to słowa mojego ojca. Tak mi
powiedział, kiedy przepraszał mnie za to jak mnie wychował.
-Ma racje... Jesteśmy kim jesteśmy z
wielu powodów... - odpowiedziała, wtulając się w niego. Nie
byli parą, a jednak bardzo chciała czuć jego bliskość. W jego
ramionach czuła się bezpiecznie, szczęśliwie... Zmienił się.
Tego była pewna.
-Blaise? - Ginny pukała do jego
dormitorium, by w końcu oddać mu jego szaty.
-Hm? - doszedł ją głos zza jej
pleców. Chłopak patrzył na nią nieco zdziwiony przez
chwilę, po czym w kilku krokach znalazł się przy niej i mocną ja
pocałował. Ginny nie protestowała, tylko pozwoliła sobie na
chwilę zapomnienia w jego silnych ramionach.
-Cześć. - wyszeptał wprost w jej
usta.
-Cześć. - odpowiedziała mu,
uśmiechając się delikatnie. -Chciałam oddać Ci szaty.
-Zostaw je sobie. Mam inne... -
uśmiechnął się i znowu ją pocałował.
-Dziękuję.
Ron i Lavender spacerowali po błoniach,
trzymając się za ręce. Spotykali się już ze sobą potajemnie od
prawie dwóch lat, ale ostatnio postanowili się ujawnić.
-Patrz! - krzyknął nerwowo i wskazał
na coś za jej plecami. Lav się odwróciła, ale nic nie
widziała, a kiedy zwróciła się do swojego chłopaka ten
klęczał przed nią na jednym kolanie, czerwieniąc się a w dłoni
trzymał, małe, czarne pudełeczko.
-Lavender Brown, jesteś najlepszą
rzeczą jaka mnie spotkała w życiu. Uwielbiam Cię taką jaka
jesteś. Jesteś idealna i nigdy bym nie przypuszczał, że znajdę
miłość w tak beznadziejnym miejscu. Kocham Cię Lav i chcę
spędzić resztę życia, przy Twoim boku. Wyjdziesz za mnie? - była
to najodważniejsza i najważniejsza mowa, jaką kiedykolwiek Ronald
Weasley wygłosił. Bycie aururem zmieniło go. Był pewniejszy
siebie, ale dalej był Ronem. Rudzielcem, którego przyjaciele
uwielbiali. Oczy Lav były czerwone od łez, na ustach gościł
wielki uśmiech a po chwili, kiedy doszła do siebie odpowiedziała.
-Tak! Tak! Tak! Tysiąc razy tak! - a
kiedy chłopak założył jej piękny, ale skromny pierścionek na
palca, rzuciła mu się na szyję, całując tak jakby jutra nie
było.
-Kolejne zabójstwo w
czarodziejskie dzielnicy. - warknął Potter, rzucając Kingsley'owi
raport na biurko.
-To już 12 w tym miesiącu. Czy są
powiązane ze sobą?
-Wszystkie kobiety zamordowane
zaklęciem niewybaczalnym. W wieku od 20-30lat. Ciemne włosy, ciemne
oczy. Ostatnia osierociła pięciomiesięczną córeczkę.
-Musimy złapać tego zwyrodnialca! Czy
ktoś widział, jakąś podejrzaną postać w ostatnich dniach w
okolicy domu Pani Fogg?
-Nie. On przychodzi, zabija i odchodzi.
Nikt nic nie wie, nikt go nie widział... Jak mamy się strzec przed
mordercą, skoro nie wiemy jak wygląda? Kto wie, może to ktoś nam
znany...
-Może to mieć jakieś powiązanie z
porwaniem Hermiony przez Nathaniela Riddle?
-Wydaje mi się, że tak. Miona,
mówiła, że planuje on coś wielkiego.
-Musimy go natychmiast złapać!
-Cyziu? - Lucjusz Malfoy kierował się
na wózku, w kierunku salonu, słysząc jakieś głosy. Jego
żona wybrała się na Pokątną, by spotkać się ze swoją siostrą
Andromedą. Kiedy zatrzymał się w drzwiach salonu, pożałował, że
jeździ na wózku. W środku stało trzech, tak dobrze mu
znanych śmierciożerców. Rosier, Lastrange i Rookwood.
-Witaj stary przyjacielu. Jak CI się
idzie przez życie? - wyśmiewał się Augustus -Oh, czekaj nie
idzie! Ty nie możesz chodzić! - cała trójka się śmiała,
a Lucjusz gorączkowo myślał, jak wydostać się z tej zasadzki.
-Przykro nam stary przyjacielu. Jesteś
po złej stronie. - pokręcił głową nieznacznie Lastrange. Po
chwili mężczyźni się uspokoili i razem wypowiedzieli słowa -W
imieniu naszego Mistrza Nathaniela, wedle jego rozkazów
odbieramy Ci prawo do życia, za pozbawienie go, jego własności,
którą była Hemriona Granger, przez Twojego syna. Wyrok jest
ostateczny i nieodwołalny. - umilkli celując w blondyna różdżkami.
-Przepraszam przyjacielu. -
wypowiedział Rosier i posłał w kierunku inwalidy zielony promień,
który zatrzymał jego serce na wieki.
Draco i Hermiona spacerowali po wiosce,
zahaczając o Trzy Miotły by napić się kremowego piwa. Śmiali
się, wspominali, opowiadali o swoim życiu poza szkołą... Kiedy
ruszyli w stronę zamku, na niebie pojawiło się kilka burzowych
chmur, a zaraz potem zaczął padać deszcz. Miona czując zimne
krople zaśmiała się i obróciła wokół swojej osi,
czując się wolna, swobodna i szczęśliwa. Blondyn śmiał się na
głos, porwał dziewczynę w swe objęcia i pocałował. Uwielbiał
zatapiać się w jej ustach. Kiedy był z nią zapominał o
zmartwieniach, smutkach, obawach... Chciał zrobić wszytko by była
szczęśliwa. Chciał ją mieć całą i wywoływać uśmiech na jej
twarzy każdego dnia. Mógł oddać wszytko, by tylko być przy
niej i móc trzymać ją w ramionach...
-Chodź – zaśmiała się, kiedy
deszcz przemoczył ich do suchej nitki. Trzymając ją za rękę
pobiegł za nią, śmiejąc się i dziękując, że to on teraz
trzyma ją za rękę, a nie kto inny... Biegli w kierunku
wrzeszczącej chaty. Było to najbliższe miejsce, gdzie mogliby się
schować przed ulewnym deszczem. Wbiegli do niej i ruszyli w górę
schodów na piętro. Hermiona transmutowała stare krzesła w
ręczniki i ciepłe koce, a Draco rozpalił zaklęciem wszystkie
świece, które znajdowały się w pomieszczeniu nadając mu
niesamowity urok. Potem skierował się do kominka i rozpalił ogień.
Odwrócił się do dziewczyny i przez chwilę wpatrywali się w
swoje oczy. Hermiona podeszła do niego, kładąc dłonie na jego
klatce piersiowej i nieśmiało się uśmiechając by po chwili znów
posmakować jego ust...
nie wiem co napisać tylko tyle że żal mi Lucjusza szkoda że go zabili :( i jaki ten Nathaniel jest zły i wredny aj czekam na kolejny bo chce się dowiedzieć co się tam stanie oby coś ciekawego :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały :)
OdpowiedzUsuńWszystko tak mi się podoba, że nawet nie wiem o czym napisać, więc powiem ci tylko, że piszesz genialnie ♥
Bardzo Dobry rozdział !
OdpowiedzUsuńParring Zabini i Weasley - uwielbiam ;)
Kurcze Ron i zaręczyny - niezłe ;]
Hermiona i Draco + deszcz - GENIALNE ! ;]
Grrr... Hermiona nie jest własnością tego pieprzonego Nathaniela.Co za dupek i psychol !;/
Normalnie mi szkoda Lucjusza.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)
~Anka
Lucjusz... buuu... :(
OdpowiedzUsuńDramione... wow! :) Uwielbiam to :)
W ogóle uwielbiam twoją twórczość więc szybko, szybko pisz dalej :)
Lucjusz ... ?nieeeeeeee !
OdpowiedzUsuńAle calutki rozdział był razem "słodziaśny" ;)
Pisz, wapirku pisz, bo fajnie Ci to wychodzi ;]
pozdrawiam
końcówka.. boska! ♥ tyyyyyle na to czekałam :D
OdpowiedzUsuńAle że Lucjusz? :o A co z Narcyzą? :x
Ciekawe jak Draco zareaguje na wieść o śmierci ojca..
czekam na więcej ;)
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
nie ... nie Lucek! Lubie Lucka jako nie tepiacego czarodzieji mugolskiej krwi. Szkoda, ze go zabili.
OdpowiedzUsuńDramione - Boskie ! Czekamy na rozwoj wydazen.
Blaise i Gin- <3 Tez super
Nathaniel- Wypiprzaj od naszej Mionki!
Swietnie piszesz ^.^
Pozdrawiam Dramione ;3
Ojej kocham twoje opowiadanie. Nie będę się wylewać na temat tego jak bardzo jest świetne, bo to już na pewno wiesz :)
OdpowiedzUsuńZostawiłaś wiele kontrowersji. Ciekawa jestem jak Draco zareaguje na śmierć Lucjusza... Czy Hermiona będzie go wspierać przez co zbliżą się do siebie, czy może zupełnie odwrotnie, pokłócą się o byle co, bo Draco będzie mieć zły humor... :) A może coś zupełnie innego?? Dodaj nowy rozdział, proooszę jak najszybciej!
Pozdrawiam i życzę weny.
czarodziejskie-dramione.blogspot.com
Super rozdział! Czekam na kolejny :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie! Z każdym kolejnym rozdziałem, jestem coraz bardziej nim zachwycona:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Emm.. No wiec ja mam mieszane uczucia. Bo wszystko swietnie sie uklada a tu nagle morderstwa! Sadzilam ze smierciozercy sie nabijaja z Lucjusza i mialam usmiech na twarzy a tu nagle go zabijaja... No i juz usmiechu nie ma tylko otepienie. A potem romantyczna scena w wrzeszczacej chacie. Juz sobie wyobrazam do czego tam moze dojsc. Martwie sie teraz o reakcje Dracona na wiesc o smierci ojca. Ale jednak ten Nathaniel to niezly psychopata. Kaze zabijac kobiety bo przypominaja mu ukochana. No tak nie moze byc... Musza sie z nim rozprawic.
OdpowiedzUsuńNa przyszlos nie mieszaj tak watkow bo ja nie nadazam... :)
Ale mimo to rozdzial mi sie podobal! Jestem ciekawa co z tym mlodziencem ktory zabija! Moze niech on sie zakocha w Hermionie i pozniej Nathaniel bedzie kazal mu usmiercic jej cialo czy cos.. ! No dobra nie wazne.. Tak sobie snuje wyobrazenia!
Zycze weny i czekam na kolejny rozdzial!! Pozdrawiam! :)
Ojejku! Jak cudownie <3 czekam na wiecej i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cudowny. Dla mnie za mało Ginny i Zabiniego. Piszcie komentarze niech Wampirek poczuje nasze wsparcie dzięki temu jej wena będzie w rozkwicie. Mam nadzieję że w 17 rozdziale więcej będzie Blinny. Karola
OdpowiedzUsuńRozdział super jak zawsze ta romantyczna scena w wrzeszczącej chacie mm miód. Mi jednak mało ulubionej mojej parki Blinny mam niedosyt mam nadzieję że będzie ich więcej w następnej notce błagam Cię wampirku..). A wy lenie komentować dzięki temu wampirek ma wenę i dobry nastrój. A kiedy będzie na Gdzie diabeł mówi dobranoc nowy rozdział?. Karola
OdpowiedzUsuńNathaniel jest naprawdę przerażający ta jego nieobliczalność aż strach się bać. Scena między Mioną a Draco bardzo romantyczna świece kominek idealne tło na ogniste chwile sam na sam..) Twoje opowiadanie jest bardzo dobre najbardziej podobają mi się bohaterowie są ciekawi ja najbardziej lubię Ginny jest silna uparta obdarzona dużym temperamentem. Ania
OdpowiedzUsuńPierwsze pocałunki, pierwsze wyznania, nieśmiałe spojrzenia... :D Ginny i Blaise to moja jedna z ulubionych par, są dla siebie stworzeni. A ten cały Nathaniel to psychopata jakiś :O ciekawe co będzie dalej...
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy na jakim kolwiek blogu dramione spotykam się z takim Lucjuszem a ty mi go tu usmiercasz .... Nie ładnie ja to sobie zapamiętam ;) rozdział świetny i wgl wszystko tak mnie ciekawi ,e nie mogę się doczekać następnego i tego wszystkiego co ma się wydarzyć :D pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńHej, jesteś świetna ;* Czy mogłabyś tu zajrzeć: dramione-odbudujmy-nasz-maly-swiat.blogspot.com ? Chciałabym poznać opinie kogoś kto pisze już dłuższy czas i ma doświadczenie. Z góry dzięki ;)
OdpowiedzUsuńChlip chlip... Szkoda trochę Lucka.
OdpowiedzUsuńDraco i Miona... Ach, pięknie :D Rozbawił mnie jeden błędzik - "aururem" :> Wszystko jest świetne, podoba mi się.
A jeżeli masz ochotę, to zapraszam do siebie. Chętnie poznam opinię bardziej doświadczonej koleżanki :)
http://www.dramione-w-poszukiwaniu-milosci.blogspot.com/ Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym tworzeniu historii ;)
To opowiadanie jest genialne ;D Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia! Podoba mi się pomysł, jakoby Voldemort miał brata. Chciałabym poznać jego wątek, a w szczególności co on ma do Hermiony... Szkoda, że Draco straci ojca. Ale żeby urwać w takim momencie? Jesteś bezlitosna xD
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę dużo weny!
Świetne!
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńjest prawie napisany, ale coś cienko idzie Wam komentowanie :P
Usuńa to lenie jedne, no ! zero motywacji dla autora, zero ! :P
UsuńMało mi czuję niedosyt chcę więcej natychmiast..). Cudne to opowiadanie nie można się od niego oderwać. Naprawdę ze smutkiem muszę, przyznać że Polska jest krajem leni, którym się nie chce komentować fantastycznego bloga WSTYD. Wampirku pisz bo masz grono wiernych czytelników którzy już nie mogą się doczekać następnego rozdziału. Buziaki Ola
OdpowiedzUsuńTrochę smutno, z powodu tego co się dzieję, śmierci Lucjusza i tych wszystkich morderstw. Historia ciekawa i na prawdę nie można się niczego spodziewać, ponieważ zaskakujesz.
OdpowiedzUsuńKońcówka super, Draco i Hermiona i romantyczna scena we Wrzeszczącej Chacie, mam nadzieje, że będzie coś tam się między nimi więcej działo.
Pozdrawiam:))
Piszesz świetnie, fenomenalnie i Przeextrafantastotycznie!! wymyślam już nowe słowa..ludzie pomocy.. ale nie daruję ci śmierci Lucka!! on był fajny!! żal mi go bardzo. I prosze nie zabijaj Narcyzy bo się załamie i ja i Draco..Ale tak to wszystko jest idealnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie my-another-story.blogspot.com
MacDusia